Старонка:Zbornik «Našaj Niwy» (1912). № 2.pdf/14

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

koŭ, jak listoŭ na hetym dubie, i kažu tabie: raz u ciabie jość siła, ty zaŭsiody znojdzieš sposab žyć na świeci, i ty prabješ sabie darohu — što žywoje, žywym i zastaniecca.

A stary dub tym časam hawaryŭ tak:

— Synok! patrywaj ješče troški, padraści, uzdužaj. O! ty ješče nia wiedaješ, jak ciažka žyć na świeci. Pasłuchaj mianie staroha. — Wiedama baćka: škada jamu syna.

— Nie puskaje baćka, — cichieńka šeptaŭ žołud na namowu wietra.

I treba-ž było, kab hetu hutarku pračuła świńnia! Raz, užo zusim pad wosień, žolud ubačyŭ, jak pad dub, rochkajučy, truškom padbiehła łapawuchaja asoba. Uhladzieŭšysia dobra, žołud abamleŭ: na ziamli ležała šmat takich-že, jak i jon, žałudoŭ, i świńnia chrumstała ich biez usiakaj žałaści. Na tojež jana i świńnia, daruj, Bože, hrech. Z wialikaho strachu biedny žołud zadryžaŭ, wyłuzaŭsia z misački i upaŭ na ziamlu u dwuch krokach ad świńni! Ale upaŭ jon jak raz u tuju jaminu, što wyryła świńnia swaim ułasnym doŭhim łyčom.

I woś što wyšła: świńnia zachacieła pajeści žałudy — i pamahła wyraści adnamu žołudu, wyryŭšy jamu paścielku. Zołud na druhi hod praros i staŭ dubkom, a świńniu ludzi zakałoli, i jana stała miasam.

Taras Hušča