Перайсці да зместу

Старонка:Smyk biełaruski (1918).pdf/23

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная


A maskali ciahnuć mianie, jak sabaki.
Bili, bili u plečy, paciahnuli hdzieści,
Až ǔ dom wialiki, što na im zwannica.
Adabrali hrošy, a nie dali jeści;
Choć užo kabyły-b mnie swajej dabicca!…
Pradzieržali try dni. „Stupaj da dziareŭni!“
— „Hdzie-ž, kažu, kabyła, i hrošy, i sani?“
— „Kabyła izdochła, at paboju peŭnie,
— „A tabie za heto budzie nakazańnie!“
Wot dyk dažyǔsia! I znali-b ich złydni,
Što i nat kabyłaj takaja apieka,
Što z hoładu zdochła prastajaŭšy try dni,
Ale bić nia možna! Mianie-ž, čeławieka,
Zbili jak chacieli i dabro mnie hinie,
I nima apieki nadamnoj nijakaj.
Z hetakaj apiekaj i nas zjaduć świni,
Ci musim zrabicca kuśliwaj sabakaj.

Ballada.

U našaj wioscy niaboščyk Anufry
Kaliści razumny byǔ i zamožny.
Jahó dwa kubły, žončyny kufry
Poŭny byli, — tam skarb byǔ rožny:
Staryje spancerki, župan hranatowy,
Pałotny, sukny, šapki, spadnicy....
Dźwie pary koni, a swiran nowy
Łamaŭsia ad žyta, harochu pšanicy.
Byŭ pracawity Anufry Skirdziel,
Žonka była i dzietak kučka:
Usie prymiorli u wosiem niadziel,
Tolki astaŭsia Anufry, jak pučka.
Siadzić i płačyć zapioršysia ŭ chacie.
Noč na mahiłkach rodnych prawodzie;
U haspadarcy-ž — strata pa stracie:
Zaraza na bydło, pažar i złodziej....
Skacina pała, humno zhareło
Koni pakrali u čas rabočy,
A tut i płata na wykup pryśpieła,
Zborščyk jak dym toj lezie ŭ wočy;
Pradaŭ Anufry usiu chudobu,
Wypłaciŭ wykup, padatki i zbor.
Zware bywało harščečak bobu
I žywicca tak, aby nie umior.