LETO. U niadzielu ranieńka |
Letam.
Nie ahlaniešsia, jak čas piarojdzie, wiesna praminie, leto nadojdzie. Letam haračy ŭžo čas nastanie, nadojdzie žniwo i sienawańnie, tady ŭžo hodzi siadzieć u chaci. Blisnuć na soncy siarpy i kosy, zwoniać miantuški, rastuć prakosy; choć zaliwaje s pracy pot wočy, kožny wiasioły, kožny achwočy: kasoj machaje, až jana świšče. A dzieŭki, baby kascom pamahajuć: to wiernuć siena, to razbiwajuć, paśla płastujuć i zahrebajuć i na apošku ŭ kopy składajuć; ŭrešci, jak jakaja słužyć daroha, — woziać u puni, abo da stoha. A siena pachnie ad roznych trawaŭ, lepš ad ŭsielakich panskich pryprawaŭ. I jakže dobra źniaŭšy adzieńnie, zasnuć pa pracy na świežym sienie! Ješče sienawańnie nie nadajeło, hladź, až tut žyta užo paśpieło. Nie čas dremaci, ni ahilacca, ale za žniwa treba chwatacca, — dyk i biarucca-ž našy kabiety! Žnuć, snapy wiažuć, šapki łamajuć, snapy padnosiać, babki staŭlajuć i ciahnuć šnuram bytcym sałdaty; jak świet — na pole, s ciomnym — da chaty.
A jak časam ŭ katoraj chaci jość maładzica, dyk, moj ty bracie, tady snapščynu žniei spraŭlajuć. Jajež (snapščynu) dyk robiać s takoj paradaj: iduć na pole usiej hramadaj, stanuć na niwie u kruhawuju i wyžnuć postać adnu, druhuju; snapoŭ nanosiać, braŭšy ŭ achapku, dy jak pastawiać pieršuju