ADDZIEŁ I.
Ŭ SIAMJI, Ŭ ŠKOLI I MIŽ LUDŹMI.
Nad kałyskaj.
Nad kałyskaj matka nočku karataje: chworaho synočka ciešyć, zabaŭlaje. Na ćwiaku pawiešen načničok ubohi; sumna paziraje miesiacyk dwurohi; charawody zorak u hary mihajuć, a ŭnizu śniažynki srebram adliwajuć. Tak spakojna ŭsiudy i takaja ciša! Chworaje dziciatko niespakojna dyše, a praklaty kašel nie daje spakoju:
— „Spi, majo dziciatko! Spi majo luboje! Nie pužajsia, miły, Boh światy s taboju!!. Won pajšoŭ ty s chaty, siwy dzied, s kulboju! Ot, pajšoŭ dzied siwy, krywicca i płače! Uciekaj adhetul, uciekaj, ladače!
„Oto — dureń siwy: dumaŭ napałochać! Budzieš usiu nočku na marozie ochać. A nia chodź u chatu, a nia leź ślapicaj! Płač ciapier i mierźni dy nia budź durnicaj…
„O! Piatruś charošy! Lubiać ŭsie Piatrusia: lubić jaho tata, lubić i matusia! Kupić tata Pietru bociki na nožki. Pojdzie moj synoček prakładać darožki. Nowuju kašulku ja tabie pašyju, ŭ ciopleńkaj wadzicy čyścieńka abmyju, budzieš ty charošy! Ciotka nie spaznaje: „A čyj heta chłopčyk?“ — dziadźka zapytaje. Usie dziwicca stanuć i chwalić Piatrusia. — „Heta ja! — ty skažeš, — ja, synok Habrusia!“