dzie ludzi hłyboka raskapali skału, šukajučy zołata. My bačyli, jak rudu padnimali na wierch s kapalni i kłali ŭ stupy. Tuk, tuk, tuk! stukali žaleznyje taŭkačy, razbiwajučy kamieni i pieretwarajučy ich u piasok. My bačyli, jak rabotniki pramywali wadoj heny zołatanosny piasok. Zołata było ciažejšaje za piasok i padało na dno, a piasok zmywaŭsia wadoj.
My išli ŭsio wyšej i wyšej, ale byli ješče daloka ad wierchawiny. Mała-pamału drewy stalisia nižejšyje i kruhom pajšli tolki kusty i požni. Chutka i kustoŭ nie stało, astałasia tolki trawa, a pośle nie było ŭžo i trawy: zamiesta trawy bačyli my hołyje skały, pakrytyje mocham.
Tut by wy nie pawieryli, što ŭžo čerwień miesiac, dziela taho, što ŭ zasienkach i ŭ jamach ješče ležaŭ śnieh. Niejak strašna bačyć śnieh letam! Jak doŭha i ściudziona mabyć tut zima!
Nakaniec my apynulisia na wierchawinie hary. Na wierchawinie było ściudziona i dzika. Tut užo ništo nia može raści.
U nizie, pad nami, widać było ruččy, reki, les, pole, harady, uzhorki i daliny. U haradoch widać było wulicy, ale damoŭ nielha było razrožnić; reki i waziory z wierchawiny hary zdawalisia stužkami, a les ciomnaj ščotkaj. Maleńkije uzhorki nielha było razhledzić, a bolšyje horki i hory zdawalisia saŭsim nie takimi wysokimi, jak tam, u nizie, ŭ dalinie.
Nam widać, jak pa sukłonu hary ciakuć ruččy ad tajučaho śniehu. Ruččy tut pačynajucca blizka adzin ad druhoha, a pośle na roznych sukłonach razbiehajucca daloka ŭ roznyje baki.
Pytańnia dla hutarak i piśmiennych rabot. Što my nazywajem haroj? Što uzhorkam? Što takoje wadapad? Jakaja karyść može być z wadapada? Dzie chaładniej letam: u dalinie ci na horach? Znajdzicie wadar azdzieł kala wašaho domu i apišycie jaho. Čamu na roznaj wyšynie rastuć na horach roznyje raśliny? Što