Što my dawiedalisia, uzlezšy na wysokuju haru.
Leto, haračy čas. My pajšli z daliny ŭ hory. Ziemla ŭ dalinie była roŭnaja, i pa jej ciekła spakojna reka. Pa bierahoch reki byli poli, zialonyje sady, wioski.
My išli ŭ tuju staranu, adkul ciekła reka i dzie ŭ dali widać było hory. Čym bolej my prybližalisia da hor, tym wuziejša była dalina i tym čaściej nam pačali sustrečacca pryhorki.
Ciapier dalina stałasia hetak wuzka, što jaje možna było nazwać wialikim jaram. Skłony jaru padyjmalisia ŭwierch prytkimi skalistymi abrywami. Na dnie jaru, u prytkich bierahoch, pieniłasia reka.
U adnym miejscy utwaryŭsia pryhožy wadapad. Reka waliłasia sa skalistaho parohu z hołasnym hukam. Reka hetta doŭha pracawała, kab prakapać jar, pa katorym jana ciapier ciače. Tam, dzie my bačyli wadapad, hornaja skała akazałasia asabliwa ćwiordaj, dziela hetaho reka ješče nie razmyła dahetul skału, i jej treba skakać z hary ŭniz.
Uźbirajučysia pa hare, my prymiecili, što stało chaładniej. Nam pakazałosia, što my trapili u druhuju staronku, dziela taho, što ŭsio tut bylo saŭsim inakšaje, čym u nas, u dalinie. U dalinie wiesnawyje kraski ŭžo adkrasawali, na hare-ž ješče mnoha było wiesnawych krasak i nawat znajšłosia šmat takich traŭ, jakich my raniej nikoli nie bačyli. Zdawałosia, što tut ješče była wiesna. I zapraŭdy, tut była ješče wiesna, bo zima u horach daŭžejšaja i wiesna nastupaje paźniej jak u dalinach.
Drewy i raśliny, što raśli u horach, zacikawili nas. Tut byli sosny i chwoi, napaŭniaŭšyje pawietre pryjemnym wódaram. My prajšli mima kapálni,