Старонка:Puty kachańnia.pdf/38

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

I tolki chto zusim zapsuty
Baicca tych kachańnia putaŭ.
I hutarka twaja naiŭna,
Bo miłaść čysta i ŭzaimna
Daje nam ščaście, nas trymaje,
I nas z upadku padnimaje.
Lubou — dušy i serca cnota.
I tolki toj, chto ŭlez ŭ bałota,
Čyja duša ŭ hrazi ŭtanuła —
ŭ taho kachańnie ŭžo zasnuła.
Toj ŭžo da hetaha niazdolny,
I wiek ŭžo budzie jon biazdolny.
I ty ŭžo cnoty tej nia maješ,
Dyk moža ŭžo j nie pakachaješ.
— Dy ja za hetym nie haniusia.
Nia damsia im: nie ažaniusia!
Lepš budu ŭsich ja balamucić,
A da žanićby nie spakusić
Niwodnaja mianie kabieta
Daju, brat, słowa ja na heta!
— Z taboju trudna mnie zhadzicca;
A kab jašče nie paswarycca,
Dyk lepš pakiniem my pra heta;
Bo baču, što ŭ nas — rozna meta;
Žyćcio my rozna pradstaŭlajem;
ŭ žyćci imknieńni rozny majem;
Žančyna m jnakš dajem pašanu —
Skazaŭ Lawon swajmu kampanu.
I temu hutarki źmianili:
Pra słužbu ŭžo zahamanili.
Wajskowy ŭ hetym nie chwaliŭsia,
I ŭmih zkawu različyŭsia,