przed bramami Pskowa, odpowiedziałem odmownie. Dowództwo Niemieckie widząc, że tą drogą nic ze mną nie wskóra, wysłało do mnie lejtenanta Nimana i majora sztabu generalnego von Klejsta z oświadczeniem, że sztab zgadza się, bym wszedł z bronią w ręku do miasta. Rozkoszarowano nas w lokalach więziennych, oficerów zaproszono ze mną razem na bal niemiecko-rosyjski i tejże nocy miało nastąpić rozbrojenie, t. zn. likwidecja moich oddziałów. W porę jednak powiadomiony znowu przez moich ludzi z kontrwywiadu na terenie Pskowa, oświadczyłem dowództwu niemieckiemu i rosyjskiemu na zebraniu, że wiem o wszystkiem i że im się to nie uda oraz że swojemi głowami to przypłacą, gdyż rozkazy są wydane. A ze Niemcy nie byli już pewni siebie i dbali o swoje walizy i narabowane rzeczy, więc zaniechali tego projektu. Za kuka dni odbył się odmarsz ich wojsk w kierunku Vaterlandu i jednocześnie marsz wojsk sowieckich na Psków. Na wszelki wypadek byłem z rozkazu generała Wandama wysłany wówczas pod Karamyszew z moim oddziałem i dopiero na drugi dzień dowiedziałem się po lekkich potyczkach, że to również była zasadzka niemiecko - sowiecka na mnie. Psków był prawie że bez boju oddany, niemieckie wojska, a razem z niemi sztab Wandama z oddziałami mniej bitnymi podążyli do miasta Rygi za Niemcami.
Zostałem na głębokich tyłach; przebiłem się przez front otaczających wojsk sowieckich pod Izborskiem, stanąłem w nocy w pierwszych dniach listopada 1918 r. w zamku miasteczka Neugauzen, tam zebrałem większy oddział, wszedłem w kontakt z działaczami i dowódcami estońskich oddziałów, ogłaszając walkę za wolność Estonji. Byłem pierwszym dowódcą frontu estońskiego przeciwbolszewickiego.
W pierwszych dniach walk usiłowali Niemcy zbuntować moje wojska w celu porzucenia frontu.