Oj, darožka-ściežka, wuzkaja, krywaja! I ty, žyćcio naše, ty dola takaja.
Zahadka. 1) Čaho da chaty nie prystawiš? 2) Josć na świeci Kasia, na ŭwieś swiet rasciahłasia, a kab ustała-b to i niebo dastała-b?[1]
Rodnaj staroncy. Ty nam raskinułaś lesam, bałotami, wydmaj pieščanaju, nieuradžajnaju Maci-Ziamlica.
I umałotami chleba nad mierku nie daš zwyčajnuju, a syn twoj biełaj adziet siermiahaj, z łyka placionyje lapci abuŭšy, jedzie drabinaju ci kałymahaju, kaniom, što ciahnie jakby zasnuŭšy.
Ūsio ŭ tabie biedna. Časta zapłače mužyk araty dziela złoj doli ciažka pracujučy. Jon-že adnače s taboj rasstacca nia ždže nikoli. I niepryhladnuju chatku s pažytkami i pole skupoje, wyhan biez pašy, my, apranuŭšysia starymi świtkami, lubim i cenim — bo jany
našy.
Prykazki: U čužoje proso, nia suj nosu. Ni plemia, ni rodu, jak bieł kamień ŭ wodu.
Našy prykazki. Jak čutno, to heto musi, u nas pa cełaj Biełarusi kožyn dwor i kožna chata maje prykazak bahata i ot prykazki ŭsie hety nie lichoj bywajuć mety, ich prykiemić tolki štuka, a tam kožnamu nawuka.
Prykazki: Budź spierša wysłuchačym, a paśla pawiedàčym. Jazyče, jazyče! chto ciabie myče: wa mnie siadziš a mnie dabra nia zyčyš. Zdacien na prykazki, jak sabačča skura na prywiazki.
Niwa.
Miłaja nam niwa, budź ty uradliwa! Uradzi nam chleba i što bolej treba.
- ↑ 1) i 2) Daroha.