Pierad zimoj. Skora ů poli zabušuje, |
Busieł.
Zimka natchodzić, źwisli tumany, a wiećier krucić i świšče. Na niebie ciomnych chmar karawany…
Busieł uźniaŭsia i zadumany papłyŭ pawolna na ržyšče. Sieŭ i klakoče padniaůšy nohu, dyj žmuryć ciomnaje woka. Peŭnie jon dumku ŭzdumaŭ hłyboka, ŭžo wybiracca ŭ darohu.
Wosieńniu.
Nima wiesialej pary abmałotu! Lohkaja, družna sporycca rabota; ůtoryć jej recho lasoŭ i palej, bytcym kryčyć: — Hej-že chutčej! Hej-že chutčej! — Hołas panadny, kaho jon razbudzie, mabyć, jamu dzień ceły wiasioła ŭžo budzie. Z asieci raspiortaj pára šuhaje, — niechto ŭ piečy ahoń papraŭlaje, a na taku cieni mihciać, dy capy, jak muzyka, treščać.
Prykazki: Ludzi rady letu, a pščoły kwietu. Pakul sonce ŭzojdzie, rasa wočy wyjesć. Swaja strecha, swaja ŭciecha. Što pasieješ, toje i pažnieš.
Maładźba. Cupu-łupu, cupú-łupú, capom snapù.