NA IV NIADZIELU PA SIOMUSIE.
I.
Braty, dumaju, što ciarpieńni hetaha času nia mohuć raŭniacca z budučaj słavaj, jakaja ŭ nas abjavicca. Bo stvareńnie z tuhoj čakaje abjavy synoŭ Božych. Bo stvareńnie pakaryłasia marnaści nie dabravolna, ale z pryčyny taho, katory jaho pakaryŭ, z nadziejaj, što i samo stvareńnie vyzvalicca z niavoli sapsućcia na volnaść słavy synoŭ Božych. My-ž viedajem, što kožnaje stvareńnie ŭzdychaje i, jak rodziačy, ciarpić až dahetul. I nia tolki jano samo, ale i my, katoryja majem pačatki Ducha i my sami ŭ sabie ŭzdychajem, čakajučy pryznańnia za synoŭ Božych, adkupleńnia cieła našaha ŭ Chrystusie Jezusie Panu našym.
(Ryml. 8, 18—23).
II.
U heny čas, kali narod cisnuŭsia da Jezusa, kab pasłuchać słova Božaha, i jon stajaŭ nad vozieram Genezaret. I ŭbačyŭ dźvie łodki, katoryja stajali pry bierazie, a rybałovy byli vyjšaūšy i pałaskali sieci. I ŭvajšoŭšy ŭ vadnu lodku, što była Symonava, prasiŭ jaho adpłyści trochi ad bierahu i, sieŭšy, vučyŭ narod z łodki. Kali-ž skončyŭ