NA NIADZIELU ZAPUSNUJU.
I.
Braty, kali-b ja havaryŭ movami ludziej i aniolaŭ, a lubovi nia mieŭ, staŭsia-b, jak miedź źviniačaja i cymbały brazhučyja. I kali-b ja mieŭ dar prarakavańnia, i znaŭ usie tajnicy i ŭsiakuju navuku, i kali-b mieŭ usiu vieru, tak što hory pieranosiŭ, a nia mieŭ lubovi, ja ništo. I kali-b ja razdaŭ ubohim na prajadunak usiu maju majemaść, i kali-b vydaŭ svajo cieła na spaleńnie, a nia mieŭ lubovi, ničoha mnie nie pamoža.
Luboŭ jość ciarplivaja, łaskavaja; luboŭ nie zaviduje, nia dzieić kryvadušna, nia pyšnicca, nie žadaje słavy, nia šukaje svajho, nia złujecca, nia pomnić złoha, nia ciešycca z niespraviadlivaści, a ciešycca z praŭdy, usio ścierpić, usiamu vieryć, usiaho nadziejecca, usio pieranosie.
Luboŭ nikoli nia źhinie — choć skončacca praroctvy, choć movy źniknuć, choć vieda praminie. Bo častkova viedajem i častkova prarakujem. Kali-ž pryjdzie, što jość daskanalnaje, zhinie, što jość častkovaje. Kali ja byŭ mały, havaryŭ ja jak mały, razumieŭ jak mały, dumaŭ jak mały. Kali-ž ja staŭsia darosłym, pazbyŭsia ja taho, što było dziacinnaje. Ciapier bačym praz lustra, niavyrazna, a tady tvaram u tvar. Ciapier znaju čast-