Старонка:Gedali (1907).pdf/23

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

— 19 —

ŭkułak, padskoczyŭ da jaho Ściopka — A sztož heta rabiŭ, niedawiarku, kali ciabie pry harosi zławiŭ? ha?

— Nu, pszepraszam! niechaj wielmožny panicz nie hniewajecca… ja taho harochu nie kraŭ…

— Szto tyrabiŭ? — z padymajuczymsia iznoŭ hniewam kryknuŭ Karejba.

Tomkiewicz, katory na žyda pahladaŭ wielmi kosa zažartawaŭ:

Jon musić ŭziraŭsia, ci ŭ tym harosi czasam nie rastuć rubli…

Żyd cicha wyhawaryŭ:

Ja jaho jeŭ… heta praŭda…

Karejba kryknuŭ znoŭ:

A sztož ty sabie dumajesz, szto ja haroch sieju dziela taho, kab kožny wałaczaj abžyraŭsia im? Paczekaj… nie daruju… musisz zapłacić, a kali nie, dyk da mirawoha zawałaku…

Żyd znoŭ skurczyŭsia nizka:

— Oj! — zastahnaŭ, — kab wielmožnamu panu sto hadoŭ žyćcia i zdaroŭja było, kali wielmožny pan Gedalu daruje… Ja da Szumnaj iszoŭ na naczleh i hety haroch spatkaŭ… Jon pry darozi raście! A czamu jon kala samaj darohi rascie? Aj! mnoha tam ja jaho zjeŭ?! kryszeczku…

Tomkiewicz, katory, jak widać, sprytam swaim chacieŭ pakazać lubaj dzieŭczyni, szto jon umieje, zirnuŭ sałodzieńka na Jadwiniu i z hrubym śmiecham zapytaŭ:

— Tak heta wam, žydzie, — słowa honorowaho czaławieka, — wasza wiera wnoha kraści nie pazwalaje, alež kryszeczku to možna? szto?

Żyd dziŭna niejak hlanuŭ na hawaryŭszaho i z mocna scisnutymi hubami maŭ-