Старонка:Gedali (1907).pdf/21

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

— 17 —


— A, praklaty sabaka! Ja tabie pakažu, jak maju krywawuju pracu marnawać!…

Kryk hety byŭ ŭsio roŭna, szto ryk lwa, a narekannie Ściopki prypaminała marmytannie maładoha miadźwiedzia. Chacia i uzbahacieŭszyje, baćka i syn pracawali i dalej ułasnymi swaimi rukami: samy harali, siejali, kasili; dziela hetaho i baranili jany ŭsio, szto dabyli swajoj krywawaj pracaju, jak woŭk baronić ciažkaj zdabyczy. Raptam stary Karejba kryczać pierastaŭ i słabymi waczami, prykrywajuczy ich dałoniaj, uhledaŭsia ŭ pojmanaho.

Szto heta? spytaŭ, — Gedali, ci szto? Ci ty Gedali, z Woŭpy? Nu, hawary! Ci aniamieŭ?

Zapytany pawaruszyŭ niekolki razoŭ hubami, pamaŭczaŭ i, chiluczysia nizka, wybałbataŭ:

— Gedali, wielmožny panie! Ja… Gedali z Woŭpy… toj samy, da katoraho wielmožny pan kaliści zaježdžaŭ pa sol dy pa žaleza… toj samy, katory mieŭ tuju bryczku dy paru tych dobrych kanioŭ… szto pan wiedaje… oj!…

Pazbyŭsia trochi strachu i haławoj pakiwaŭ z palitawanniem. Karejba musić dobra ŭžo jaho prypomniŭ, bo sieŭ iznoŭ na ławi i, chacia hnieŭny jaszcze, ale užo nie tak, prahawaryŭ:

— Dobra wykierawaŭsia… na złodzieja, szto chodzić pa czužych polach i kradzie…

— Žyd kaścistaj rukoj ŭderyŭsia ŭ hrudzi:

— Wielmožny panie! ja nie kraŭ… kab mianie nieszczaście spatkała, kali ja kraŭ! kab zaŭtraszniaho dnia nie daczekaŭ!…

— A sztož rabiŭ? — trymajuczy talerku u adnoj ruce, a druhuju szczamiŭszy