27 śniežań. Dziŭnyja našy wiaskowyja hulni. Zdajecca mnie, što meta hulniaŭ — heta dobry wypačynak pa pracy, nu i zabaŭka. Charošaja heta štuka tancy, ale niebiaśpiečnyja jany. Lublu hladzieć na wiasiołuju maładziaž, što skača až da potu, až da ŭpadu. Lublu strojnyja i metnyja žarty, miłyja wiaskowyja pieśni. Ale što-ž! — Ja nia maju čaho jści na wiečarnicy da maich wiaskowych siabroŭ. Hrašać tam Boha i horšać ludziej. Nia ŭsia moładź biaz stydu. Najčaściej dwuch-troch najdziecca šałućkaŭ i jany pieraškodziać zabaŭlacca ŭsim. Znojdziecca wodka, a jak jana jość, pačynajecca stydnaja zabawa. Nie chaču być świedkam čužych hrachoŭ i błudu. Ja chacieŭ-by na wiečaryncy maładości žywoj, wiasiołaj, ale čystaj. Što-ž tut adzin zrobiš!… Ja razminajusia ŭžo z imi.