— 108 —
Było jamu užo 8 miesiacoů, jak zachwareů jon na brušny tytus. My z žonkaj z zatajonym ducham u hrudziach pačarodzi siadzieli dzień i noč nad kałyskaj, uhledajučysia, jak jon zmahaůsia sa śmierćiu. U krytyčnuju noč kryzysu chwaroby ja siadzieŭ pry kałyscy. Biazsonnyje nočy, napiatyje daŭžejšy čas nerwy razam złažylisia na toje, što ja zadremaŭ, siedziučy. Zbudziŭ mianie niejki ildzista ściudziony wieŭ i šelest. Ja rasplusnuŭ wočy i ŭbačyŭ, jak ad kałyski majho dziciaci adchodzić niejkaja ů čorna adzietaja, strojnaja, wysokaja kabieta. Dajšoŭšy da dźwiarej, jana ahlanułasia praz plačo na mianie, i ja paznaŭ jaje… To była taja samaja maładaja asoba sa spalenaho mnoj partretu. Ja ŭskočyů na roŭnyje nohi i kinuůsia da dźwiarej, a paśla ŭ ciomny pakoj, kudy jana pajšła, ale nidzie nie znajšoů nikoha. Wiarnuůsia ja nazad i, kirawany błahim pračućciem, kinuůsia da kałyski, ale dziacio ŭ jej spało krepkim snom, paśla doůhich dzion, pieršy raz, roŭna addychajučy.
Nazaŭtraje kryzys chwaroby minuŭ, i dziacio chutka pačało papraŭlacca.
Ad hetaho času kožnuju maju nieŭdaču, kožnaje majo nieščaście papieradžaŭ son, u jakim ja u tej ci inšaj kombinacii bačyů henyje złyje wočy i, što dziŭniejšaje, na druhi dzień, zazwyčaj, ja bačyů ŭ swaich ułasnych wačach charakternyje złyje bleski, i strašna rabiłosia mnie siabie samoha. Ale nad usio horšaja taja peŭnaść, što raniej-paźniej ja pawinien sustrecić u swaim žyćci žywoha čeławieka z hetkimi wačami, i, wiedaju što mnie treba budzie z im razam žyć. Ješče bolej: ja znaju ůžo hetaho čeławieka, sustrečajusia i hawaru z im, ale bajusia hlanuć u jaho wočy. Ja ješče nie bačyŭ ich i pakul nie bačyŭ ich — jon nie maje nadamnoj siły, ale s taho momentu, kali ja hlanu jamu ŭ wočy — ja prapaŭ…
Ja niekolki razoŭ uciekaŭ ad jaho ŭ dalokije harady, i zaŭsiody jon za mnoj traplaŭ tudy-ž, znachodziŭ i serdečna witaŭ mianie, pakul ja ŭ kancy nie straciů nadziei pazbycca jaho.
Nia wiercie mnie. Ja thu wam, kažučy: „jon“, „jaho“, bo podły strach nie pazwalaje skazać mnie, što heto „jana“, jana, taja sa spalenaho mnoj partretu. Što wiečar jana siadzić pry mnie s čyrwonym hwoździkam u rukach i kaže mnie ab swaim kachańni, i ŭ hołasie jaje čuwać slozy. Jana płače, što ja ůnikaju jaje, i nazywaje mianie pieściwymi