Старонка:Biełarus. 1913. № 5.pdf/2

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Padjałowiec.

Akuratna nie skażu kali heta było, ale jak staryje ludzi każuć, dyk duża daŭno.

U tyje daŭnyje czasy na adnej łahczynie ros jelnik, pamiż katoraho szmat było pryhożych, statnych, kunacieńkich drewak. Woś pamiż hetaj hramady, zaznałasia adna jełaczka swajej pieknatoj i paczała pahardżać jana swaimi tawaryszkami — susiedkami. Zachaciełasia joj być i najbolszaj, i nawyszejszaj nad ŭsim lesam. I stała jana raspanoszywacca, raspuszczać na ŭsie baki swaje wietki, dyj hłuszyć susiednije drewy. I padniaŭszysia za ŭsich wyżej, horda pahledała jana ŭ wokał, a haliny jaje samalubna pieraszeptywalisia pamiż siabie.

Ciażka pryjszłosia tym jełkam, szto pobacz raśli: ŭsie soki z ziamli smaktała ich samalubnaja tawaryszka, bo musiła nakarmić swaju niepamiernuju wielicz, i czym bolej jana razrastałasia, tym bolej hłuszyła ŭ wokał siabie żyćcio, tym ciażej było żyć druhim. Ale prykazka każe: nie pahardżaj swaich i czużych, bo upadziesz niżej za ŭsich. Tak stałosia i z hordaj jełkaj.

Nasunułasia chmara, nalacieŭ wieciar, piaruny laskać stali; a wializarnaja jełka dryżyć i dryżyć, i pa halinkach jaje praletajuć trywożnyje szepty…

I choczecca jełcy na hety straszenny czas znoŭ stacca malenkaj, znoŭ schawacca pamiż swaich, ale… zichanuła małanka, hruknaŭ piarun i na miejscy hordaj jełki walalisia tolki szczepki, dy tyrczeŭ pień u pojas, wyszyni…

Ażno adazwa sia hołas: „za twaju hordaść i zniewahu da swaich, pacznie raści ad ciabie nia wyszej twajho pnia nikomu niazhodnyje, kaluczyje kuściki, katoryje buduć nazywacca padjałoŭcam.

I woś s taho czasu zawialisia ŭ nas nikomu nie patrebnyje, ni na szto niazhodnyje kusty padjałoŭca, chiba tolki pastuch, abo araty wyraże sabie z jaho puhaŭjo. Raście padjałowiec bytcam saromiajuczysia, pry ziamli, ale ŭ haru padniacca nie adważycca.

M. Hrymot.


Daczuszce.

Ni płacz, zaśni, majo dziciatka,
Zaucześni sloz swaich ni trać,
Tut pry kałysce twaja matka —
Ni pierastanie kałychać.
Zaśni dzicia, majo małoja —
Użo hodzie płakać, addychni;
Twoj stohn da boli serce kroje,
Baj — baj, daczuraczka, zaśni!
A tam prysniacca raj i kwietki,
Paczujesz pieśni sałauja, —
Tam jość, jak ty małyje dzietki
I razam z imi la ruczcza
Ty budziesz biehać, zabaulacca,
Czas projdzie miła u hulni —
I snom swaim spakoj dasz matce…
Baj — baj, małaja, luli śpi!
Ty płaczesz znou, znou bol niamaja
Twoj son szczaśliwy złosna rwie;
Biaz sił, schudauszy, ledź żywaja
Ty ciahniesz ruczaczki swaje.
Dziciatka, słaby stohn twoj słyszu;
Prymi-ż lekarstwa, duch zmacni,
A ja spiaju i zakałyszu
Baj — baj, dziciatka, luli, śpi!
Ach, ni hladzi dzicia panyła:
Pahlad twoj sumny straszny mnie…
Jak łaski prosisz kaplu siły,
Jakby szkaduju ja tabie!
Samoj piakuć mnie slozy woczy.
Dzicia, ni stań ty narakać:
Ja nirazłuczna dni i noczy…
Baj — baj, Janinka, luli, spać!
Niaznosnych muk daznała ucześni,
U ciarpieńniach, wiek paczała swoj —
Życcio i śmierć twajej pradwieśni
Zmahajucca uściaż z saboj.
Być wuhal, ledźwie tłejesz:
To niby haśniesz, to harysz,
To biez nadziei żadnaj mlejesz,
To znou tak radasna hladzisz!
Zaśni ni płacz, a son zdarowy
Zniasie zniamohu, daść spakoj;
Ni chmur tak żalabliwa browy,
Baj — baju, luli, zajczyk moj!
Bo ni para, maja niaboha,
Zarańnie dolu abmywać —
U żyćci slozak budzie mnoha…
Ich ni zdalejesz zatrymać.
Ni płacz dzicia, dość slozam licca!
I żalem serca mnie nia kroj:
Pakul ni znajesz hora żyćcia,
Pakul Boh łaskau — ty sa mnoj!

Albert Paułowicz.