AKT III.
Pole za muram. U hlybi sceny lažyć trup rycara.
Janka ŭchodzić). — A woś jašče adzin! (pryhladajecca): Hety musić užo šmat dzion lažyć: zbroju pakryła irža, twaru nie raspaznać, wočy wydzieŭbali hruhany!…
Pajšoŭ ty wieručy ŭ pabiedu, pajšoŭ ty s pieśniaj žyćcia na wustach, pájšoŭ z haračym sercem u hrudziach!…
Ciapier niedzie maci twaja haračyje ślozy praliwaje, dy ŭzdychaje dziaŭčyna krasnaja twaja…
Taki kaniec.
Mo’ i mianie taki kaniec čekaje? Hruhany čornaj chmaraj załapočuć zaŭtra nad świežym trupam, — dy tolki s tuhi pa mnie nie ŭpadzie z ničyich wačej ślaza, z ničyich hrudziej nia wyrwiecca ŭzdoch pa mnie, bo ja adzin na swieci, ja — durny Janka!
E, hodzi sumawać! Što maje być, chaj budzie! kali ž prydziecca nawat zhinuć, nichaj i tak!… bo dla jaje ja achwiarawaŭ žyćcio!…
Kniazieŭna! Lublu ciabie!…
Kniaź sulić wialikuju nahradu… A dla mianie najwialikšaj byłoby nahradaj słuhoju twaim być praz usio žyćcio!…