Старонка:Bazylišk (1918).pdf/20

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

wakno majej światlicy, až raptam, jak pabačyŭ mianie narod, pačaŭ kryčać: «woś jana, wun! kniazieŭnu dawajcie nam!» (z płačam). Čaho jany chočuć ad mianie? Tatačka! Ja zła nikomu nie zrabiła!

Kniaź (kładzie ruku na jaje haławu). — Och, dzietańka maja! Bywaje tak, što toj chto robić zło, pašanu ŭ narodzi maje, a čeławiek z dušoju biełaju, jak śnieh, idzie na muki… Dy supakojsia, dzietańka maja, pakul ja žyŭ, nie upadzie z hałowańki twajej, niwodzin wałasok.

Kniazieŭna. — Čaho ž narod kryčyć? Čym niezdawoleny?

1-šy bajaryn (hledziačy praz wakno). — Bramu wyłamali!.. Uwarwalisia!.. Biahuć siudy!

Kniazieŭna. — Tata! Čaho jany?

2-hi bajaryn. — Kniaź! Ja wierny twoj słuha! (wyciahiwaje mieč) Woś moj mieč!… Ja stanu la paroha i, kali chto zachoče tut uwajści, dyk uwojdzie tolki praz moj trup!

3-ci bajaryn. — J ja z achwotaj haławu swaju addam za kniazia!

Inšyje. — I ja!… i ja!…

Kniaź. — Pačekajcie!… Schawajcie swaje miačy! Kroŭ waša mianie nie abaronić, tam — narod! Ja wiedaju, što tre‘ rabić. Skažycie warcie, kab nie baraniła… Chaj puścić narod siudy!

1-šy bajaryn (idzie da dźwiarej)