Старонка:Apawiedańnia i lehiendy wieršam (1914).pdf/99

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Što raz da hodu adna bywaje
Na cełym świeci časina.
Woś, jak tykiela poŭnač nastanie
Prad hetym światam wialikim
Ŭ pamiać Chrystowa z miortwych ustańnia,
Ludzkim skacina haworyć jazykam.
Učuŭšy heta mowu takuju
Adzin cikawy našoŭsia:
Chacieŭ patsłuchać hutarku tuju
, Dy ŭ chleŭ na wyški zabraŭsia, —
A jamu ždaci pryšło nie mała,
Bo čas pawoli ciahnuŭsia;
Až niejak žutka ŭžo jamu stała:
Pad šapkaj wołas uzduŭsia.
Jak tolki poŭnač hłucha prabiła
Cišyna stała niemaja,
I uzdychnuŭšy zahawaryła
Scicha kabyłka hniadaja:
— «Oj ciažka praca na maje hrudzi!
«Maju rabotu niamiłu:
«Haspadara bo mnie treba budzie
«Zaŭtra wiażci u mahiłu».
Jon, jak asinka uwieś zatrossia,
Choć byŭ i śmiełaj natury,
Susim biaz duchu ŭ chatu paniossia
Maroz pačuŭšy na skury.
Prypior da chaty, paŭ na krawaci,
A tam siamiejka ŭžo spała.
Zastahnaŭ tolki: «Oj dzietki! maci!
«Nadta-ž niadobra mnie stała».
Znachara z wioski pakul pazwali
I waražbitku kabietu,
I choć kuryli i šmat šeptali
Jon končyŭ žyćcie da świetu.