Старонка:Apawiedańnia i lehiendy wieršam (1914).pdf/71

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Sam palez u pakoi, staŭ zbirać sioje-toje,
Što papała na-skora pad ruki.
Jon tam doŭha staraŭsia i da skarbca dabraŭsia,
Što byŭ tuha, jak kijem, nabity;
Ŭ im ležała biaz konca i rubloŭ i čyrwoncaŭ,
Na dnie pojas iz zołata lity.
Tam jany da astatkaŭ úsio apčyściŭšy hładka
Usie čysta kutočki i šparki,
Wyjšli, ŭsio pazbirali dy dzialicisia stali
Miž saboju biaz kryŭdy, biez swarki.
I uziali tak kłaści na try roŭnyje čaści,
Ale pojas byŭ wielmi pryhodzien;
Za jaho stali bracca, pačali tut sprečacca,
A ŭstupić to nia choče niwodzin:
Staršy kaže: „paždžycie, kałatni ne rabicie,
„Bo dabra s taho peŭnie nia budzie;
„Jak nimašaka zhody, pojdziem da wajewody:
„Jon nas chiba najlepiej razsudzie“.
Ale wiedać nia škodzie, što tamu wajewodzie,
Dzie zharnuli bahaćcie nie mała,
S čerady być sudździoju nad tajej staranoju
Akurat pad toj čas wypadała.
I sudździa toj takuju mieŭ nałohu brydkuju:
Lubiŭ wielmi jon kazki; bywała,
Zimu, wosień i leta trymaŭ chłopca na heta,
I toj bajaŭ jamu, što papała.
Spać — zdarowy, ci chwory — musiŭ ŭ panskaj kamory
U kutku, pry dzwierach na pamości:
Pan, jak tolki pračniecca, na chłapca adazwiecca,
Kab jon bajaŭ charošaho štości.
Wo-taž złodziej toj staršy, pad waknom cicha staŭšy,
Abodwym skazaŭ pilna pasłuchać,
Sam palez da pakoju, loh za chłopca śpinoju;
Tamu ziella pad nos daŭ paniuchać;