Старонка:Apawiedańnia i lehiendy wieršam (1914).pdf/34

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Dy kaptanik na im nowy,
Na nahach łapci lipowy;
Z jaho woček światłom biło.
Stała chłopcu niejak miła.
A jak staŭ, razhawaryŭsia,
Dyk chłapiec čuć nie raspłyŭsia.
Dziadok staŭ pytać pawoli,
Čaho płače jon na poli?
Ci baćkoŭ mo śmierć zabrała?
Ci nieščaście napatkało?
Ci žyćcio tabie dadzieła?
Hawary mnie, synku, śmieła!
— Nie, nie maju ja ničoha,
Ani kryŭdy da nikoha,
I nichto mnie nie paškodziŭ:
Mianie baćka moj zazwodziŭ.
Dy pryznaŭsia pierad dziedam,
Jak toj jeści kazaŭ z miedam,
Haradzić pašniu na poli,
Prytom ni kazać nikoli,
Idučy na pole z domu,
«Pamažy Bože» nikomu.
Pakiwaŭ dzied haławoju:
«Synku, robiš ty nia toje
I na baćku darma brešyš,
A za heta ciažka hrešyš…
«Pamažy Bože» nie daci —
Heta značyć nie zaspaci
I staracca, moj sakole,
Čym najraniej wyjści ŭ pole.
Dyk nia ty ŭžo dasi ludziam,
Tabie kožen dawać budzie.
Z haradźboj rečy takije:
Uzareš honcy — druhije,