Старонка:Там блізка Пінска, на шырокім полі… (1882).pdf/1

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

moskiewskiej, na najwyższym punkcie gościńca, idącego z Wilna do Kowna w Ponarach. Wrażenie tych świetnych ataków było tak potężne, iż kiedy niebawem, po szybkiem sformowaniu się szwadronów naszych, rozpoczęliśmy odwrót, Moskale wcale nas nie ścigali, aż dopiero zbliżyli się ku nam pod Kownem.“

Straszna to broń, ta lanca ułańska, gdy nią włada dzielne ramię. Nie zapomnę nigdy widoku, jaki miałem przed oczyma w tej bitwie, powiadał mi autor powyższego pamiętnika. Był to przerażający jej epizod. Kiedy bowiem w szalonem natarciu naszych ułanów na jazdę moskiewską, zwarły się z sobą obie strony, jeden z ich rębaczy zapędził się zanadto śród naszych. Zawrzała rozpaczliwa walka. Nie upłynęło jednak chwil kilka, a oto widzę, ów rębacz, nawpół martwy, bo przeszyty nawskróś, pędzi napowrót niesiony już tylko instynktem konia do swoich; lanca, zaś którą został przebity, w nim utkwiona z tyłu, rzuca się w szalonym pędzie na wszystkie strony, a krew szerokim strumieniem bucha, znacząc za nim krwawą drogę. — Okropność!

Na zakończenie naszej uczty — śród toastów, które nie szampanem ale miodem kowieńskim spełniliśmy, wygłosiłem wiersz jednego z kolegów i przyjaciół moich, Franciszka Sawicza ucznia medycyny, a od niedawna żołnierza na Kaukazie, jednego z grona najdzielniejszej młodzieży, w krywicko-białoruskiem narzeczu, ułożo-