Alkahol.
I.
U kożnaj parachwii, ŭ kożnaj wioscy spatkać można ludziej, szto ciażka narakajuć na los swaich bratoŭ, katoryja truciać sabie żyćcio ŭsielakimi trunkami, katoryja topiać swaju chudobu i sumieńnie u czarcy. Nazywajem my ludziej, addanych pijatyce, — pjanicami, łajdakami. Sprawiedliwa, bo pijak-nałahowiec hubić swajo zdaroŭje, siamiejnaje żyćcio, zabiwaje relihijnaje paczućcie i paniżaje honar czaławieka. Ale toj tolki możyć litawacca nad takoj biadotaj, chto sam zusim ni prykładaje swajej ruki na pomacz pjanstwu. Bo skażycież sami! Woźmim woś choćby parachwiju, dzie ja żywu. Małaja jana i pjanic wialikich znajdziecca tut najbolsz dziesiatak. Adnakaż, manapolka szto hod tarhuje za harełku bliska 4000 rubloŭ. Znaczyć, traciacca i pjuć nia tolki łajdaczjo, ale i tyja, szto kažuć: „My pjom ŭ mieru, pa krysie“. Procz taho wychodzić, szto, ahulnie, bolsz idzieć ŭ manapol ad lu-