Tam blizko Pińska, na szyrokom polu
Hde miż łuhami pływie Strumień czysty,
Tam — sidia Litwin rozkazywau swu dolu.
Z boku Wołyniec sidieu zatoczysty,
Z pieredu Pinczuk wieslom sia spiraje.
I na hutorku pilno uważaje.
„Hdież sia podiły ety dawny lita
Szczo my za własny hroszy sol kuplały!
Szczo bez raszportu idi chot’ w kraj świta,
Szczo my Moskala i w oczy nieznały!
Hdie kiniesz radost’ muzyki ihrajut’
Mied, piwo ljetsia, diewczata hulajut.
A tut szynkarka czastuje pryhoża;
Tahdy to Polszcza światiła sia Boża!
Maly padatki — hroszy jak miakiny,
U chlewie karowy, byczki, świni,
U kamore pouno, chot’ śpi na swojach,
W chatie czystieńko, jak w pańskich pokojach
Tak to bywało u nas i miż wami!
A tiepier, hdież tyje szczastje sia podiło?
Hdie hlaniesz ludie braszczat łańcuchami, Hdie kiniesz slozy, aż żyty nie miło
Bo z czełowika wysysajut siły
A wsio to cary Moskali zrobiły.
„Nasz Matusewicz prynamsie skrepiusia.
I na Moskalach dużo otomstiusia.
Bo biu jak sobak rezau jak tielata
Aż ni dryżały so strachu czertiata.
(Śpiew). A jak tiahnuu na dubinu
To stoja na łanu,
Pytau: — a szczo wraży synu
Czy widisz Oszmianu?!!
Oj tepier to niewira pobaczyt’
Popomiataje, szczo to Litwa znaczyt’.“
Wołyniec Chwiedor siebież otozwausia
„A nasz Różycki małaja osoba.
Pered nim Moskal i w chlewie chowausia,
Da-j tam niezdobreu, bo wytiah z pod żłoba.
I w łob sobace — a idi psia wiara
Tam k czortu w Moskwu, do swojeho Cara.“
Kachnuu Mikita, wiesłom w ziemla stuknuu;
„Czyż tolko ludi u was sia na hodiat?
Jeszcze i miż nami, wilny duch nie stuchnuu.
Kołyś to Pinczuk, jak stary ponosiat,
Po nowoj świtie pierepiarazausia,
Sjezdiu da Pińska — da-j hroszy nabrausia,
Na żonce nowo da-j bałchwisto płatje,
Na diewce, kramna chustka powiwaje. A tepier, hdie hlanesz, samo tolko łatje
W doma w kieszeni — niczoho nie maje,
Bo z czełowieka wysysajut siły,
A wsio to cary, moskały zrobiły.
A nasz Pusłoński mału sztuku sprawiu
Na Pierechrestie jak u Neulu bawiu!
Oj sypalisie Moskali jak muchy,
A było miasa jaky polaruchy.
Albo Swieżyński pan z Lubaszewa,
Albo mużyki z Telechan z Halewa,
Da-j Olesiewicz, pohaniec proklaty[2]
Kab jon swoim krestikom udawiwsia
Stau nas Moskalmi oproważati.
A użob Moskal dobro sterepiusia.
Chot’ wsio prepało — ale win za zminu,
Konieczno kołys pojde na hołynu!
Litwin, Wołyniec, podajteż mi ruki,
Tak, — prysiahajem na Hospoda Boha,
Caram na zhubu — panam, dla nauki,
Szczo na toj ziemli, niepowstanie noha,
Ani eta pohańska, — ani eta tyrańska —
Chot’ sia wkorenit jak siła szatańska
I Ty na niebie wsiemohuszczy Boże,
Ty Pan nad nami, Ty Pan sprawiedliwy
Niechaj nas biednych Twa łaska wspomoże.
A kto nie szczyry, — kto niesprawiedliwy Niechaj propadie z rodom i z nasienjem,
Niechaj czort sreże z czadom, z pokolenjem
Skazaw, wsie try pocelowałyś i po czarce wypiły harełki
I po kałaczu wziały z tarełki.
I douho sobie miłowałyś.
A sołnce świtit i witer nie hude
Bo sia zdiwyły — szczo to wilny lude!
|