Rodnyje zierniaty (1916)/II/Leto/Cmok
← Što takoje klimat | Cmok Апавяданьне Аўтар: Лявон Гвозд 1916 год |
Ab ptuškach → |
Іншыя публікацыі гэтага твора: Цмок (Гвозд). |
Cmok.
Duža i duža daŭno heto było; može sto, može dwasta, a može i bolej hadoŭ.
Žyŭ u wioscy Strelby, kala Dźwiny, adzin stary: chto jon, adkul — nichto nia wiedaŭ; zwali jaho Siomkam. Skolki hadoŭ mieŭ Siomka, jon i sam nia moh uspomnić, bo ŭžo wielmi, wielmi stary byŭ.
Pryjšoŭ sakawik, stali sielanie dałotami prabiwać i świordłami prakručywać dziry ŭ biarozach dy ŭ klonach, ustaŭlać u dziry łatački i pa ich puskać sok u žbany, harščki i poŭnymi sudździami prynosić damoŭ; wialikije kubły panaliwali jaho. Chto skolki chacieŭ, pili praz post i ješče astawałosia na wiasnu i leto.
Wielmi mnoha ad hetaho dreŭ prapadało marna. Biaroza na pahlad — cacka, a ŭ siarodku adna parachnia. Škada stało Siomcy dreŭ, i kaže jon sielanam: „Ot nalijcie bočku soku dy pamacniej zabijcie dno i nia rušcie jaje praz ceły hod“.
Sielanie pasłuchali Siomku, bo wielmi šanawali jaho.
Prajšoŭ hod. Siomka i kaže: „Nu, ciapier biarycie bočku s sokam i kacicie padalej na paparnaje pole i jak možna bolej źbiarycie malcoŭ, nichaj kožny majeć u rukach jakuju niebudź uručynu; kali bočku razabjecie, adtul papaŭzuć roznyje hàdy i wužaki; hladzicie, bijcie ŭsich, kab niwodnaja nie ŭciekła, bo wielmi wialikaja bieda z hetaho može zrabicca“.
Sabralisia ludzi z usiej wioski, chto z ahłoblinaj, chto s piarekładkaj, chto s čepiałoj, a chto z rydlam — bytcym na wajnu. Bočku adkacili daloka na pole, na roŭnaje miejsco, i razbili… Božuchna moj, što tolki jany nie ŭbačyli: jakich tam hadoŭ, wužakoŭ, žab, jaščarkoŭ nie było! i kožnaja turowiłasia, kab chutčej šmyhanuć u les ci ŭ bałota.
Spačatku ludzi spužalisia, ažno katoryje rynulisia ŭciekać, ale paśla apomnilisia i dawaj łupcawać usiu henuju brydu.
Doŭha bili, zdajecca, ŭsich pierabili.
„Nu što, ciapier wy ŭbačyli, što ŭ soku jość i što wy pili!“ skazaŭ Siomka.
S taho času strelbiancy pierestali puskać sok, a dziela hetaho i les staŭ papraŭlacca.
Prajšoŭ hod, prajšoŭ i druhi; na Jurja wyhnali bydło ŭ pole i, jak wodzicca, abkuryli jaho ziołkami, a sami sielanie prynialisia za wiasnoŭskuju pracu. Až niejak heto praz tydzień u Irmaka prapaŭ jahnionak. Usio pole, ŭsie kusty paabšukali, a jahnionak bytcym skroź dońnia prawaliŭsia. Prajšoŭ ješče tydzień, i ŭ druhoha haspadara prapau jahnionak. Jak ni šukali, i hetaho nie znajšli. Praz miesiac zhinuli try jahnionki i parasionak. Sielanie zakratalisia, stali wartawać ad lesu, bo dumali, što heto woŭki; jak ni pilnawali waŭkoŭ nie bačyli, a parasionak ješče adzin prapaŭ, a za im i druhi. Jak nia bilisia, jak nie łamali hałowy, jak nia rupilisia sielanie zławić złodzieja, ničoha zrabić nie mahli. Siomka staŭ saŭsim markotny i niečeha chadziŭ pa paparnamu polu, dy ŭsio pryhladaŭsia ŭ bałota. Čaho jon šukaŭ nikomu ničoha nie kazaŭ.
Niejak raz pastuchi pad Žwirankaj (hory z žwiru) hulali ŭ curki, a bydło chadziło kàla bałota, ažno čujuć jany: jak zapiščyć parasionak, dy tak strašna, što ŭsie čatyry jany razam pabiehli tudy, skul čuwać byŭ pisk parasionka i kruchańnia świńniej, i bačać, što niechta duža strašny, bytcym wializnaja wužaka, ale z łapami, jak u jaščarki, chwost doŭhi i toŭsty, jak belka, a praz usiu chrybiecinu, jak u irša, wysoki hrebień; u wializnaj lapi dzieržaŭ za zad parasionka i poŭz u bałota, a chwastom prahaniaŭ świńniej, što chacieli adbaranić parasionka.
Tojčas pastuchi pabiehli ŭ wiosku i raskazali swaim haspadarom. Sabrałasia ŭsia wioska, pryjšoŭ i Siomka dyj kaže: „kazaŭ ja wam, kab usich wužak pabili, katoryje byli ŭ bočcy s sokam, ale widać wy nie dahledzili i adna ŭciekła i schawałasia u bałoci. Bieda ciapier budzie wam, bo heto — cmok: jaho nichto nia može zabić, apryč swiatoha Illi“.
Sielanie i wušy pawiesili, bo wiedali, što cmoku mała budzie jahniat ci parasiat, a zachoče i karoŭ dy i ludźmi nie pačurajecca.
Nieŭzabawam usie ŭcikawili, što nadta časta bjeć s piaruna pad Žwirankaj: choć sabie saŭsim maleńkaja chmarka najdzie, a s piaruna razy try ŭderyć.
Prajšoŭ ješče hod, mnoha bydła paprapadało u strelbiancoŭ, a na čaćwiorty hod u Jaśki prapaŭ i pastušok. Strelbiancy, Hajsiłaŭcy i z druhich wiosak pierestali chadzić i jeździć pa darozi praz Žwiranku, bo bajalisia, kab nie sustrecicca s cmokam.
Cikawy dziaciuk, Jurka, daŭno ŭžo zbiraŭsia pahladzieć na cmoka, ale ŭsio niejak nie wypadało, ŭsio strašna było. Tolki ŭ adnu niadzielu, zakinuŭšy strelbu na plečy, pieraksciŭsia i pajśoŭ ješče da poŭdnia. Abyjšoŭšy z druhoha boku Žwiranku, jon staŭ z-za hary pryhladacca na maleńkaje bałocitka, dzie žyŭ cmok. Jakraz u hetym časie nadyjšła chmarka, cmok wynyrnuŭ z wady, staŭ rakam, wystawiŭ chwost i dawaj bałbatać u wadzie; zahrymieŭ hrom, cmok u tujuž chwilu nyrk u wadu, a s piaruna i trach, ale ničoha. Cieraz minutu cmok ješče wynyrnuŭ i dawaj bałbatać, a jak zahrymieŭ hrom, dyk nyr u wadu i schawaŭsia. Razy try tak rabiŭ, razy try biło s piaruna — ničoha. Wiedama, što ni piarun, ni kula, ni strelba ŭ wadzie nie biare.
Jurka hladzieŭ, hladzieŭ i bačyć, što cmok dražnić św. Illu, ŭziaŭ strelbu i jak cmok pakazaŭsia, z wady — bach u jaho; cmok spužaŭsia, padumaŭ, što hrom i nyrnuŭ u wadu, ale zara ŭciamiŭ swaju abmyłku, i iznoŭ wynyrnuŭsia; ale ŭ tuju chwilu, jak jon chawaŭsia, prahrymieŭ hrom, a jak wynyraŭ, uderyŭ piarun i jakraz pa im; cmok pierekuliŭsia dahary adzin raz, druhi i chacieŭ užo, pierebarsnuć u bolšaje bałota, katoraje było krokoŭ za dwadcać, ažno jak treśnie druhi raz s piaruna, dyk jon i rasciahnuŭsia; a Jurka učuŭ z nieba tolki adno słowa: „dziakuj“.
Mnoha, wielmi mnoha pierachodziło narodu pahladzieć cmoka, tolki nichto nia moh wytrywać; jak pahladzić, dyk tak nudna stanie, až na wonit biare, bo cmok toj duža užo brydki i smurodny byŭ.
Skolki razoŭ zakapywali cmoka ŭ ziamlu, ale zrana iznoŭ znachodzili jaho na wierchu.
Jak nia bilisia, jak nie mardawalisia, prychodzili z druhich wiosak pamahać, — ničoha nie mahli zrabić.
Ubačyŭ Siomka, što špetny rečy, i kaže sielanam: „Sabiarycie dwanadcać dziaciukoŭ nie starej dwanadcaci hadoŭ i dwanadcać žerabcoŭ, ješče ni razu nie zaprehanych; nichaj jany zakapajuć cmoka, ale kab u adzin dzień“.
Z dalokich wiosak pryjšłosia źbirać malcaŭ i ŭ, ale zatoje jany ŭ adzin dzień zakapali cmoka.
Raz u niadzielu Siomka, spatkaŭšy Jurku, skazaŭ: „Prabačajcie mnie, mnoha ja biady zrabiŭ wam, choć i nie chacieŭ“ a sam pajšoŭ u Krasłaŭku. S taho času nichto jaho bolš nie bačyŭ.
Da hetych por ješče jość pahurak nad Dźwinoj, što byŭ nakapany nad cmokam; wialikaje bałota wyhareło ŭ suchoje leto i prazywajecca Wyharkaj, a małoje, dzie žyŭ cmok, ciapier paŭniusieńkaje wady, tolki pazarasło mocham. Kažuć, što ad jaho až u Pryświackaje woziero, za piać wiorst, jość locha, zatoje ŭ im i wada wielmi ściudzionaja.