Karotkaja historyja Biełarusi (1910)/List da Obuchowiča

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Ліст да Абуховіча
Проза
Аўтар: Іван Цыпрыян Камуняка
1910 год
Іншыя публікацыі гэтага твора: Ліст да Абуховіча.

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Car Aleksiej Michałowič.


Car Aleksiej Michałowič.

6 traŭnia (maja) 1654 hodu carskaje wojsko prystupiło k Smalensku, katory, začyniŭšysia, nažydaŭ niepryjaciela. Horad byŭ dobra ŭmacawany i mieŭ paddastatkam usiakich zapasoŭ, — jak wajennych tak i charčoŭ, — dyk moh doŭhi čas trymacca, tym bolš, što ŭ horadzie było, aprača 4 tysiačaŭ šlachockaho wojska ješče dźwie tysiačy niemieckaj artyleryi z harmatami, nad katorymi staršym byŭ praktyčny wajaka niemiec Wilhelm Korf, — dy ješče šmat mieščanskaho wojska — tak zwanaj „smalenskaj družyny“. Aleksiej Michajłowič chutka ŭciamiŭ, što horad uziać siłaj trudna, dyk pačaŭ prabawać inšych daroh. Smalenskim Wajewodaj pad toj čas byŭ Pilip Obuchowič, čeławiek małodušny i pierekupny. Jamu Maskoŭcy i zrabili posuł, kab jon zdaŭ im horad za dobryje padarki. Obuchowiču hetaho dwa razy kazać nia treba było: jon prystaŭ na zdaču horada, i horad chutka zdaŭsia, chacia na heta wielmi narekali jak samo wojsko, tak i mieščanie, katoryje rwalisia da abarony. Zdača Smalenska naściež atkryła Maskoŭskamu wojsku waroty wa ŭsiu Biełaruś, i Car Aleksiej Michajłowič, nie čekajučy, skarystaŭ z hetaho. Zdača Smalenska Maskoŭcam aburyła ŭwieś kraj i wyzwała niemała napaściej na Obuchowiča, ab čym świedčać nam roznyje historyki.

Z dakumentoŭ, datykajučych hetych zdareńnioŭ, dla nas maje nie małuju cenu list Komuniaki da Obuchowiča, pisanyj pa biełarusku, katoraho šmat kopij razchodziłosia pa kraju. Nižej drukujem hety list, trymajučysia tekstu kopii, pierechowywanaj u Krakowie ŭ „Narodowym Muzeum“ (z tek Emeryka Čapskiego 8, rękopisu cz. 1 Varia); papraŭleny jon pawedłuh druhoj kopii, katoraja praznačena dla Biełaruskaho nacionalnaho muzeuma i pakul-što znajchodzicca ŭ prywatnych rukach.

„Miłaściwy Panie Obuchowič moj łaskawy Panie.

„Z umysłu pasyłaju słužku našaho, Pana Ioachima Howorku, abwieščajučy dobraje zdaroŭje Wašmości ci niezdaroŭje, ŭ jakim tot čas Hospod chawać račyć paśla toho pierepudu Maskoŭskaho! i ja tak znaju, što trudno Wašmości ŭsim na žywocie. Da nia hniewajsia, Hospadaru, na mienie, što ja tytuła wojewodzkaho nie dałožyŭ. Bo, napisaŭšyb Wojewodoju Smolenskim, toby ja sołhaŭ; napisaŭby biezwojewodzkim, toby Wašmość zahniewaŭ, choć niezašto. Bo mnie bačycca, kali Wašmość Smolensk prodali, to i tytuł oddali. Mnoha ludziej źwieščali (ab tym), što i Wašmości ludzi hrošy pabrali (ad Maskoŭcoŭ). Lepiej było panie Filipie siadzieć tabie u Lipie. Uwalaŭsia Wašmość u wialikuju sławu, jak świńnia u hraź, horš taho kali chto papadzie u nowym kožusie u hustoje bałoto. Ot nam zatoje, što dziošawa Maskwa soboli pradawała, ŭsiu Ruś z ludźmi zabrała, — my, ubačyŭšy hustyje sobolije kaŭniery, poznali jeśmy, što chuda buduć bicca i našy žołniery, a što my biednyje u kažuchach siem let Smalenska dabywali, to wy mudrejšyje ŭ sabolach za čatyrnadcać niadziel addali. Bajusia ja wielmi, štob za toje baba kamu pupa nia rezała — za mienšuju winu, kažuć ludzi, Pana Ościka niaboščyka napałochaŭ kat u Wilni, až miasa jaho wałakłosia, što adno kartačku pisaŭ da Maskwy nieaścierožna, a My i Cara u nohu caławali, i hrošy pabrali, ale bolš nam toje tak nie miniecca. Pan Hosiewski nie mnoha pa łacinsku umieŭ, a z mienšym ludam i aparatam wajennym i žyŭnaściu Smolenska dadzieržaŭ. Mudraść wialika, kažuć ludzi, jak taja świnia: kali mnoho jeje chto zažywajeć, toj ničoha nie dbajeć, — a kali čeławiek nadta kusić i pastahnać, musić, i chwastu bywaje niepakoj. Zofija filozofija sudziła siadzieć wysoka, hawaryć hłyboka. Kudziela, panie, žanockaja reč, dy štob piekła harazd oładki. — Jość u mienie staryje knihi u nowym kucie, zaŭsiody ja tam mnoha wyčytaŭ žanockaj psoty, jakowaj z wuma zwodziać ludziej mudrych, mnohich i światych, a štob jak nas hrešnych k lichu nie prywiali. A kalib datul Wašmość pisarom byŭ, tob čeławiekam słyŭ, i toho-b z nas hodzi było za našaje lichoje šalbierstwo. Pakazujuć ludzie

Ruiny zamčyšča ŭ Lucynie.


Ruiny zamčyšča ŭ Lucynie.

i toje na Wašmości, jakoby do wymyślenia podymnaho nichto nia byŭ pryčynoju, Tolki Wašmość, katorym wykuryli našych mužykoŭ, jak wierab́joŭ z wienikoŭ — biezmało z mudrych oracijoŭ nia budzie mnoho racijoŭ, posłom zostaŭšy mnoho praŭdy nie haworycie, tolki bierecie kopy (daŭniej hrošy ličyli na kopy), deputatam kopy, komisaram kopy, a tyje kopy pastryhuć nie adnaho u chłopy, a nia wiedama hdzie budzieć. — U Gdańsku jość tam kamu wały sypaci i biez nas, što ludzi staryje mowili, to ŭsio praŭda i horazd u pamiaci maju, koli byŭ pan Mieleška kaštelanam Smalenskim, to ja, budučy na sejmie, na toj čas za im z kordzikom stajaŭ — jaho mowa ŭ tyje słowy była. — Panowie, kažu wam praŭdu, po wielmi mudrych ludziach ničoha na siom świeci, za try chwili z bołota čyniać zołoto, a z zołota bołoto swoimi šalbierskimi mowami i razhoworami, štoby nas prostych ošukać i ŭ błazny postryhci, ale pokul jon taho dokažeć, sam kiepom zostanieć. Naduŭsia ŭ Senacie, jak pietuch hałahucki, a praŭdy nie pytaj, usio bałamutnia. Z hurboju dzieržyć tak, tak, tak, a kali mowić toje nia tak i pisknuci nia chočeć. Nie bajaŭsia tak karala Ichmości Zygmunta (Aŭhusta) i ŭsich senataroŭ ani umieŭ bolej tolki časoŭnik i psałtyr pierečytać, po mnohich knihach zbłudziŭsia. Ciepieračny rozum, jak kaza pa lesie, a na praŭdu światuju ni ad kaho zdarowaho niet, adno bałamutnia, i sami pohibnuć i nas pohubiać, kožden Mości Panie užywać budzie. Jak ciuniec moj byŭ z synami u miastečku Pałonnaj z kurmi na torhu, čuŭ od kahoś i mnie źwiestno, što lachy na Wašmości wielmi pazakručywali chwasty, odnob tolki sejm dajšoŭ, bo jany chočuć Wašmości ab toje turbować nie kiepsko, daj to Bože štob toje darmo nie minuło, i to li praŭda čyli nie pakazywajuć na Wašmości jakoby Wašmość u dwanadziesiat piechoty źjechaŭ na adzyskanie Smolenska, daremno to Wašmości starańnie, majučy čatyrnadsot piechoty da abarony Smolenska, ludziej zacnych i dobrych pry žyŭnaści i harmacie, dy nie chacieŭ baranici, a ciepier tolki majučy hreblu ŭ majetnaści Połonnaj sypaci pazwalajuć, a (nie) Smalenska pazad adzyskiwajuć. Oj panie, hodzi wy tak jak śliža ŭ Nieman upuścić, nie zaŭtra toje užo budzie, ludzi i toje kažuć dawodnie wo ŭsich šturmach Wašmości tolki adnaho tkača zabito i to nia wielmi znamienitaho, chtoś powiedził jakoby Wašmości wojewodztwo krakoŭskaje Karol Jeho Miłaść u nahradu Smolenska maje daci, bojaćsia Lachy wielmi štoby Twaja Miłaść Wenhrom onych nie pradaŭ. — Niešto panie oto rodom domu dziejecca. — Dzied Twajej Miłaści kali Hienerałam byŭ u Mozyry, to słyŭ, što za małyje hrošy niepraŭdu prodawaŭ. — Pan ociec Wašmości sudździoju budučy Mozyrskim za majej pamiaci u kaho bolš uziaŭ, taho choroše osudziŭ. Kali niaboščyk z taho świetu ustupiŭ, Mozyranie wielmi rady byli, a kali-b Wašmość dahetul za praŭdaju chadziŭ, tob i Boh pamahaŭ, dadušy to mnie dziŭno što Wašmości trysta padwod pad adnu paściel Maskwa dała, tob heta nie pościel była tak wielmi ciažkaja, chiba koždaja pieryna abiernułasia ŭ čyrwonyje zołotyje, siak tak nahorodyŭsia Wašmości ŭpud maskoŭski. Kalib hetakuju kuču hnoju daŭ wywoźci iz Smolenska Chmielnickamu do Čehryna, i tob nie biez škody było. Panie u mienie hetaj bredni jość nie mała, adnych pieryn dziewiać krom drobnych padušak, i to adna kabyła wozić, hdzie tej bredni patreba! Mieŭby i bolej što da Wašmości pisać, źlenawaŭsia duže i stać nie mahu. Da nie hniewajsia Hospodaru, a chtož kaho ościerežeć, kali nie miły swoj daŭny druh.

Dan s Tułan dnia 6 Junija 1655 hodu.

Гэты твор быў апублікаваны да 1 студзеня 1929 года і знаходзіцца ў грамадскім набытку ўва ўсім свеце, бо аўтар памёр, прынамсі 100 гадоў таму.