Abrazki (1913)/Čyrwonaja kazka
← Na praščańni | Čyrwonaja kazka Абразок Аўтар: Змітрок Бядуля 1913 год |
Dal → |
Іншыя публікацыі гэтага твора: Чырвоная казка. |
Čyrwonaja kazka.
— «Haryć! Ustawajcie! Haryć!..
U wiosce zrabiłasia widna siarod asieńniaj ciomnaj nočy; świet hety wyrwaŭsia z adnej chaty, a dach hetaj chaty byŭ pakryty čyrwonym każuchom, a każuch toj żywieć… dryżyć…
— «Braty, ratujcie!.. jenče haspadar i, zdajecca, tancuje jon uwakruh swajej chaty, jak šalony. Narod ciahajeć z wakon, dźwiarej dabro ŭsielakaje: kubły, miachi, adzieżu…
— A Boże moj! a Bo-o-o!!!»
— Twary ačyrwanieli… wočy bliskučyje… Biehaje narod…
— «Ratujcie! Ratujcie!..»
Niasuć wiodry z wadoj, starajucca i ….. dychnuć nia ŭśpieli — jak zašumieŭ wiecier, jak zakrechtaŭ… Čyrwonyje ptuški puścilisia z haraščaj chaty na usiu wiosku…
— «Gwałt!.. Rat…»
Padureli ludzi, akamianieli ludzi… Zabiehali, prytoptywajučy na adnym miejscy, niby awiečki miż waŭkoŭ. Kożyn pabieh da swajho dwara. Chutka aświaciŭsia blizki čorny bor i abšar paloŭ niejkim żudasnym światłom. Wysoka padniało haławu čyrwonaje pużała, nadta wysoka… horki, čorny dym abwiarcieŭ, apkruciŭ jaje swaimi lejcami
— «Aj-aj-aj-aj!!.»
Zahrymieła, zatraščeła… Ludzi machajuć rukami… ludzi niešta haworuć… A ŭwakruh ahoń… światočny ahoń… ŭ im chto-to piaje, ŭ im chto-to bušuje, jak pjany.
Daŭno abrušyłasia pieršaja chata, dy ŭżo nad druhimi sałamianymi strechami ŭjucca, nosiucca ptuški, źmiai, pčoły… usie čyrwonyje… čyrwonyje… usie strašnyje… strašnyje…
— «Ajej-ajej! ajej-ajej!..»
Šum naroda zliŭsia z hukam i treskam budynkaŭ, z rahatańniem humion, aziarodaŭ, stahoŭ sałomy.
Ludzi heta? — Nie! — słupy biazdušnyje, biassilnyje. Adna pudliwaść skawała ich i jany kranucca nia mohuć… Usio-ż ješče zmahajucca z ahniom — wyciahiwajuć s chat chto što może. Z ahniom zmahajucca? — Nie! Nie! — z niejkaj niačystaj, čyrwonaj siłaj… U toj sile šmat ahnionnych jazykoŭ; jana klakoče jazykami swaimi… Jana piereskakiwaje z adnaho dwara u druhi ŭ hości, ahledajeć, abmywajeć usie kutki i ščyliny…
— «Hu-hu-hu-hu!..»
Heta ahoń ad radaści kryčyć… Heta narod stohnie, što praca jaho krywawaja z wietram uchodzie… Heta niejkaja suświetnaja mara ad Boha wyjšła… Usie dryżać, jak ad maroza… Usie użo čujuć na plečach swaich żebrackije torby…
Kocicca dym pa čornaj chmyzie, a u wiosce ŭżo ničoha nima. Tolki wializarnyje haławieški dy skručenyje, zwuhlenyje kości żywioły u wačach muciać, a piečy s swaimi kominami, byccam škielety, wyhledajuć…
Baby jenčyli, jak na chaŭturach, a woddal, na ciomnym aharodzie walałasia niešta šeraje, brudnaje — nieščasnyje astatki.
Nastała chałodnaja, tumannaja ranica…