Старонка:Zbornik «Našaj Niwy» (1912). № 2.pdf/64

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Na dnie pojas iz zołata lity.
Tam jany da astatka ŭsio abčyściŭšy hładka
Usie čysta kutočki i šparki,
Wyjšli, ŭsio pazbirali dy dzialicisia stali
Miž saboju biaz kryŭdy, biaz swarki.
I uziali tak kłaści na try roŭnyje čaści,
Ale pojas byŭ wielmi pryhodzien:
Za jaho stali bracca, pačali tut sprečacca,
A ŭstupić to nia choče niwodzin:
Staršy kaže: «paždžycie, kałatni nie rabicie,
«Bo dabra s taho peŭnie nia budzie:
«Jak nimašaka zhody pojdziem da wajewody:
«Jon nas chiba najlepiej razsudzie».
Ale wiedać nia škodzie, što tamu wajewodzie,
Dzie zharnuli bahaćcia ni mała,
S čerady być sudździoju nad tajej staranoju
Akurat pad toj čas wypadała.
I sudździa toj takuju mieŭ nałohu brydkuju:
Lubiŭ wielmi, jon kazki; bywała,
Zimu, wosień i leta trymaŭ chłopca na heta,
I toj bajaŭ jamu, što papała.
Spać zdarowy, ci chwory — musiŭ u panskaj kamory,
U kutku pry dźwierach na pamości;
Pan, jak tolki pračniecca, na chłapca adazwiecca,
Kab jon bajaŭ charošaho štości,
Wotaž złodziej toj staršy, pad waknom cicha staŭšy,
Abydwom skazaŭ pilna pasłuchać,
Sam palez da pakoju, loh za chłopca śpinoju
Tamu ziella pad nos daŭ paniuchać;
A tady na trywohu nahoj hruknuŭ ŭ padłohu,
Dy zachrop na ŭsiu pansku kamoru.
Pan, jak widziš, pračnuŭsia, na chłapca nawiarnuŭsia:
«Kažy kazku, ty šelma»! — hawore.
Toj, zmianiŭšy razmowu, pačaŭ kazku takowu: