drewa, padnimicie dzie-niebudź kamień i pryhledźciesia uwažna. Što wy tam ubačycie? Čym kormiacca tyje ptuški, katoryje astajucca ŭ nas na zimu? A tyje źwiery, katoryje nie śpiać zimoj? Z jakoj starany pryletajuć da nas ptuški na wiasnu? A adletajuć u wosień?
Horść pšanicy.
Pilip stary u hramadzi staršynioju byŭ s paŭwieka; ci u pracy, ci u radzi nima, jak jon, čeławieka. Ščyry, dobry i razumny, haspadar pry tym na dziwa, wioŭ najlepiej schod naš šumny, sudziŭ, radziŭ sprawiedliwa. Na ŭsiu wołaść haspadary hutaryli tak časami: „Daj Boh kab stary naš doŭha staršynioju byŭ nad nami!“.
Tolki Pilip ŭsio kiwaje siwoj swajej haławoju:
— „Niezmahu ja, Boh to znaje, być wam, dzietki, staršynioju. Letak mnoha ŭžo na karku, stali siły, jak dziciaci, ciažka wieści haspadarku i hramadzki sprawy znaci. Pryšła staraść, horb na plečy ad wialikaj sieu natuhi; parà, dzietki, lehč na piečy, sami sabie radźcie, druhi!“
Pajšoŭ homan pa ŭsim ludzie, i nia wymyślim ničoha, jak jano upierad budzie biez Pilipa, biez staroha? Kryki, swarki byli mnohi. Ot — pryšli my wioskaj ŭsieju, pakłaniliś jamu ŭ nohi, dy kažem:
— „Dabradzieju! Nie kidaj nas siratami! Jaki pień, taka halina: jak nia možeš spraŭlać nami, to, budź łaskaŭ, daj nam syna!“
— „A katoraho?“
— „Nie znajem, sam ty dzietak paznaŭ bolej; kaho, starym abyčajem, pa swajej nam radziš woli?“
— „Za čeść dziakuj, haspadary, i za łasku, i za wieru!.. Syny maje — nie niezdary, znajuć praŭdu, znajuć mieru. Ale Boham i sumleńniem, chto ich znaje, što za ludzi… My nad nowym pakaleńniem, ščyra kažučy, nia sudździ. Trudna skazać dzietkam, ŭnuku: wybiraj darohu hetu!… Ot, synkoŭ ja na nawuku usich troch pušču pa świetu: nichaj świet