Старонка:Miatawyja listoczki (1914).pdf/25

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Letam u naszu wiosku zachodzili dwa studenty (hetaż wuczonyje i razumnyje ludzi); jany chadzili tak pa naszym krai, kab paznać jaho dziela nawuki, dyk hetyje studenty nia tolki z nami — mużykami, ale i miż saboj hawaryli zaŭsiody pa naszamu, pa biełarusku.

Znaczycca josć wuczonyje, szto używajuć naszaj mowy. A pryjechaŭszy da chaty ty ŭbaczysz cełuju kuczu biełaruskich kniżak i hazet i sam prakanajeszsia, szto ŭ naszaj mowie josć pieknyje twory i dobryja hazety.

Ciapier zadumaŭsia Maciej i staŭ prypaminać sabie, jak u wajenszczynie biełarusaŭ prazywali „Wilenskaj bulbaj“ jak śmiejalisia s kożnaho słowa, skazanaho pa prostu i złość jaho brała, to na ŭsich tych, szto hetak zdziekawalisia nad naszaj mowaj, to na hetu samuju tki mowu to ŭreście na siabie samoha.

Pryjechali da chaty. Radaść, paczastunak, kucia, kalady, hości, susiedzi znajomyja i prychodzić Nowy Hod. Maciej razam z druhimi wybraŭsia da kaścioła. Pry ŭchodzie ŭ kaścioł u kabiety, szto razłażyła na stoliku szkaplery, medaliki, rożancy i lamantary dy kniżki, Maciej ubaczyŭ na stale hazetu „Biełarus“. Choć jon hetuż hazetu baczyŭ użo i ŭ chacie, ale tut jon hetaho niespadziewaŭsia, dyk jamu ażno ŭ sercy nieszta adazwałosia. Uwajszoŭ u kaścioł, choć jaszcze nabażenstwa nie paczynałosia i pryklenczyŭszy prad bocznym aŭtaram, pry katorym byŭ ustrojany żała-