a inšyja schapili jahonych słuh i, naździekavaŭšysia, pazabivali. Kali-ž pačuŭ ab hetym karol, razhnievaŭsia i, pasłaŭšy vojska svajo, vyhubiŭ henych zabojcaŭ i spaliŭ ichny horad. Tady skazaŭ svaim słuham: viasielle, praŭda, hatova, ale prošanyja nia byli hodnyja. Dyk idziecie na razdarožža i kaho tolki spatkajecie, kličcie na viasielle. I, vyšaŭšy słuhi jahony na darohi, sabrali ŭsich, kaho spatkali, błahich i dobrych i nabrałasia na viasielle poŭna haściej. A kali ŭvajšoŭ karol, kab pahladzieć haściej, uvidzieŭ tam čalavieka adzietaha nie ŭ viasielnuju vopratku. I skazaŭ jamu: druža, jak ty ŭvajšoŭ siudy, nia majučy viasielnaj vopratki? A toj maŭčaŭ. Tady skazaŭ karol słuham: zviazaŭšy ruki i nohi, vykińcie jaho von u ciemru — tam budzie płač i skryhot zuboŭ. Bo šmat jość paklikanych, ale mała vybranych.
(Mat. 22, 1—14).