Schwaciŭ Hapon Kaciarynku,
Smieła k sercu pryciahnuŭ,
Abniaŭšy rukoj za spinku,
Lawonichu uspryhnuŭ.
Uhruń za jim maładzicy,
Dzieŭki, chłopcy, chto jak zmoh.
Dražać čupryny, spadnicy,
Sumatocha — što kryj Boh!
At pyłu až paciamnieła,
Chochat, łopat, šum dy kryk,
Jak u haršku zakipieła,
Jak na bydła napaŭ zyk.
Toj ŭ prysiudki, toj wykidki,
Čupryny, jak ščeć dražać,
Taja bokam, taja skokam,
Dyj tak woźmuć prypiewać:
„Ach kaliž ja u matulki była,
„Jak wišeńka u sadočku ćwieła,
„Papałasia złomu duchu, mužyku,
„Jon wysušyŭ, jak lipinku u duchu.
„Najechała powien dwor tataroŭ,
„Dy uzialiž majho muža u pałon,
„Nie žalžež mnie, što jaho uziali,
„Tolki škoda, što nia krepka zwiazali:
„Jon, pahaniec, uciačeć, uciačeć,
„Mnie hałoŭku nataŭčeć, nataŭčeć.
„Trebaž budzie ściaražčysia, uciakać,
„Z warabjami pad strachoju načawać“.
Dalej kryknuła Taciana,
Abniaŭšy za šyju Jana:
„Pašoŭ Janka u hryby,
„Taciana ŭ apienki,
„Spatkalisia, abnialisia,
„Jak dzietki maleńki“.
|