— 40 —
tolki zdužaješ, a prydzie para — nie škaduj, nie biaduj, treba tak widać. Nia twoj rozum abchopić i ŭjawić žyćcio ŭ-wa ŭsich jahonych prajawach.
Mo’ dziela hetaha j sonka zichacić chočučy, kab sumu nia było, bo dušy ciažka pačynać nowaje zaświetnaje žyćcio, kali ljecca tut hetulki ślozaŭ škadujučych jaje.
Nie mahli jany z chaŭturnikami dahukacca. Tyja ŭsie płačuć, bo woś užo i warocia minawali, woś maleniečkaja darožka, dzie ŭ poruč zdolejuć iści tolki dwoch ludziej, idučy skroź jakuju pryšli tudy, dzie pachawana družyna Michałkawa z niapamiatnych por. U samoj siaredzinie mahiłkaŭ, pobač z kaplicaju kryžy stajać, to nad paasobnymi pradstaŭnikami jahonaha rodu, to nad familijami. Stajać kryžy z drewa, kamieńnia abčesanaha, hładkaha ci zaimšanaha, takoha jakim daždžy, śnieh dy sonka zrabili.
Bolšaja ich kolkaść, a nichto z tych, što lažać pad imi pamiaci błahoje nie pakinuŭ, usie jany byli dobrymi, ščyrymi haspadarami, usie zmahalisia jak zdoleli, jak treba było za praŭdu, usie jany byli z taho kamla, što Michałka, jaki ciapier laža ŭporuč z imi, kab ždaci minawańnia biazdolla ŭ žyćci, kab kaliś pračychnucca da nowaha, biaskonca ščaśliwaha istnawańnia.
Pakłali dziedka, papyrskaŭ Panas susied wadzicaju światoju, kinuli śpiarša žmieńkami piasočku, a potym nasypali horbu wialikuju j ničoha ŭžo z Michałka, byccam, niama.
Ciapier tolki bačać, što Felki niama siarod chaŭturnikaŭ. Wočy ludziej šukajuć jaho, dzie-ž jon ciapier, kali nia z tym, z katorym byŭ samy bliski dušoju?!
V
Jon lažyć dahetul u kamorcy. Źniamoh ad zabłytanaści dumak. Dziedka… carkwa… ŭznoŭ dziedka,