— 95 —
žej i ŭsio jana rasła, i nabližałasia, a ŭ kancy, na pawaroci reki, panad ciomna zialonym krušynnikam i wierbałozam pakazalisia biełyje hrudzi parusaŭ, a za imi i załočenaja, wyrezanaja kštałtam źmieja, haława ładźji.
Razbojnik nižej pachinuŭsia da wady, zataiŭ duch i čekaŭ. A kali ŭžo saŭsim blizka była ładźja jon, jak dziki ryś, skočyŭ da jaje i krepkaj rukoj spyniŭ jaje chod.
Zamoŭkła pieśnia. Hrabcy wypuścili z ruk wiosły i wočy ŭsich zwiarnulisia na kniažnu, katoraja ŭ toj čas maliłasia.
Kniažna zharnuła malitwiennuju knižycu i pałažyůšy jaje ustała i padyjšoŭšy da razbojnika, azwałasia łahodnym hołasam:
— Chočeš otkupu? Pačekaj, čeławieče, dam tabie otkup…
Razbojnik pryniaŭ z ładźji ruki.
— …dam tabie otkup bahaty, — ciahnuła dalej świataja kniažna, jak budu siudoj waročacca nazad…
Ładja papłyła z wadoj mima wostrawa, a razbojnik ŭsio stajaŭ pachiniony napierad bytcym usłuchajučysia i ŭhledajučysia ŭ dal i tak staić jon pa siahońniašni dzień, suproć taho miejsca dzie Dzisienka złučajecca z Dźwinoj, podal ad bierahu wostrowa, katory paźniej prazwali „Papoŭskim“, zatoje, što bahaćcie i ziamlu taho razbojnika wołaść atdała papu da cerkwi ůwaskresieńnia, što była pa toj bok Dzisienki na piaskoch.
Sož i Dniepro.
Siarod hłuchich pušč, ciomnych boraů, na pryhorku, stajali kaliś staryje-prastaryje charomy wialikaho waładara, siwawałosaho starca Rydana. S kanca ŭ kaniec ziamli słyŭ Rydan bahaćciem nialičenym, a nad usie bahaćcia sławiłasia skrytaja za dwanadcaćciu dźwierami, dwanadcaćciu zamkami załataja Rydanawa karona. Jak admykali zamki, atčyniali dźwiery i wynasili tuju karonu na świet, to, kali na świeci była noč, jana dniom stanawiłasia, a kali była zima, to pieremieniałasia ŭ leto; — tak zihacieli darahije kamieńnia na Rydwanawaj załatoj karonie.
Zawidywali susiednije waładary i kniazi hetaj karony i pastanawili dabyć jaje ů Rydana. Sazwali waražbitoŭ i zna-