Pasadżu ja swaju dolu
Ŭ sadu dy na soničku…
Och, luli, chutara, chutara,
Chutara-ra, chutara!..
— Ŭ sadu dy na soničku…
|}
— Tprrru, Biełka, stoj! Čelawieče, pacekaj! Ci chutka budzie Kabanaŭka?
Panuryła Biełka haławu i stała…
— A chto jaho znaje?!.. Čort tut mieryŭ i šnur zhubiŭ… Što-ż może wiersta z wałoŭjim rykam i budzie!…
Pačesaŭsia za kaŭniarom padarożny, zadumaŭsia…
— A sam, stary, skul budzieš? — byccym niešta uspomniŭšy, zapytaŭsia jon u Symona…
— «S Kačaj-Bałota… Jedu da bratoŭ chutar dzialić… Swajho mała… Bałota skroź… Nima kudy i stupić,» — atkazaŭ Symon i tak sama zadumaŭsia…
«Tak, tak!.. Niačystaja sprawa! Nu, bywaj zdaroŭ!» — pawiarnuŭ padarożny i paploŭsia pa hrazi…
Symon pahladzieŭ jamu ŭ plečy i kiunuŭ haławoj… Zakałychałasia Biełka, zaruchałasia… Paciahnuŭsia les ścianoj… Zahrachatali, zatraščeli kalosy pa dryżačym mastu, a paśla i pa hrebli… Uspomniŭ Symon swaju pieśniu i ŭznoŭ zaciahnuŭ.
Jak napjecca, z ludźmi bjecca, |
— Nie na-a-ču-uje! — paŭtaryła recha i ścichła… Zmoŭk Symon… Zadumaŭsia… Dastaŭ lulku… Zadymiŭ…
Sumić Paleśsie… Pamiż cichich zatočyn, tryśniakoŭ i zaraślaŭ wywiwajecca, kradziecca maŭcaliwaja rečka…