Старонка:Rodnyje zierniaty (1916).pdf/173

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Čyrwony, z wializarnymi kosami piewień, majučy pad swaim zahadam nie mała, choć i słabiejšaho rodu, paddanych, tak sama nie nadta byŭ padatny ustupać choć by i samomu indyku: lapaŭ siabie pa bakoch skrydłami, dziorsia na ŭsio horła, dy, skrywiŭšy na bok haławu, doŭha potym prysłuchaŭsia da swajho, jak jamu zdawałosia, wielmi pieknaho hołasu, a naastatak — dla forsu, choć na adnym kryle, padježdžaŭ i jon.

Kački, nia mohučy utrymać na swaich karotkich nožkach raskormlenaje cieła swajo, piereminalisia z nahi na nahu i, jak bolš spakojnyje, bo zdawolenyje sa swajho žyćcia, nizka ŭsim kłaniajučysia, padtakiwali ŭsim.

Tolki hałuby, dy pawy ni na što nie źwiertali ŭwahi, ničoha bytcym nie bačyli, nia čuli. Nie da taho im było: adny byli zaniaty — tolki kachańniem, druhije tolki swaimi zikratymi chwastami.

Rešta — ŭsielakaja drobiaź, jakaja kruciłasia i na panadworku i pa bližejšych, sumiežnych kustoch i drewach, pisčała, kryčała, świstała, i trudna było razabracca, ci katoryje s pamiž ich adzywalisia da staršych s pašanaj, ci z łajankaj, ci mo zusim s kpinami.

Ale homan byŭ strašenny. Strašenny tym bolš, što čas byŭ wiesnawy, kožnaja z asobku hramada wybirała sabie lepšaje, wyhadniejšaje miejsce; išli zwadki, bywali bojki; mieli swaje kłapoty, ŭciechi i radaści; rychtawalisia da nowaho žyćcia, spadziajučysia prybytku siamji…

Rupniejšyje ŭžo pryždali hetaj sabie paciechi; inšyje — z dnia na dzień čekali; i, jak na hetych, tak asabliwa na pieršych spahladali sie z zazdraściu i pašanaj.

Z zazdraściu, ale biez pašany spahladała na heta ŭsio adna tolki warona.

Skul heta warona tut ubiłasia, jakim paradkam