Płač Biełaruskaj Staronki Matki pa dzietkach swaich renehatach/Ja ŭ Wilni na zamkawaj wiežy

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Ja ŭ staradaŭnaj Biełaruskaj stalicy, na ŭzwyššy Połackaha zamku Ja ŭ Wilni na zamkawaj wiežy
Верш
Аўтар: Уладзіслаў Казлоўскі
1930 год

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Ja ŭ Wilni na zamkawaj wiežy:

Hara pada mnoju
zialeńniu pakryta,
jak byccam wianočkam
kustami spawita.
Nižej, jak ŭ talercy,
źmiaściłasia miesta,
jak zleplena cacka
jakaja iz ciesta.
Stajać tut biaz liku
carkwy dy kaścioły,
nad imi ŭźniaślisia
piaščannyja hory.
I pnucca da nieba
kaścioły wiažami,
jakija tut chočuć
zraŭniacca z harami.
Staić adna wieža,
što pomnić jšče časy,
kali pramaŭlali
z jaje „kunigasy“.
Pry joj tam Katedra,
katoraje wočy
hladzieli jak „znič“ jšče
hareŭ ŭ dzień i ŭnočy.
Dalej na pałudzień
widać Wostra Brama,
jakaja jość słaŭna
j starynna taksama.
Na Joj Maci Boža
pamieščańnie maje.
Tut na‘t inawierac
jdzie j šapku zdymaje.
Bližej tolki troški
ŭ muroch Bazyljanskich
jość škoła Krywicka
j šmat dzietak sialanskich,
Što wučacca usie tam
paznać swaju Matku
lubić i paprawić
swaju biednu chatku.
A hlanieš na poŭnač:
Wialla — raka ŭjecca,
jakaja praz Wilniu
ledź-ledź pradziarecca:
Wychodzić z paŭnočy,
minaje Antokal,
zbačyć adtul musić
i biehčy nawokał.
I to jšče na pomač
biare tut Wialejku
i z jeju stanowić
adnu ŭžo siamiejku.
A wulicy hetki:
kanca ni pačatku,
amal ŭsie — krywyja
j lažać ŭ biezparadku.
Dzie-niedzie zawułak
abačyš tak wuzki,
što jość nia šyrejšy
maleńkaje jstužki.
I tak tut staju ja,
haru ahladaju,
nižej pad saboju
ŭsiu Wilniu ja maju.
Až tut… što za dziwa?
lz zamkawaj wiežy
wychodzić žančyna
u cudoŭnaj adziežy.
Idzie, jšče słabaja,
jak hołub siwieńka,
adnak jość pryhoža,
choć wielmi stareńka;
Uzrok dabradušny,
z woč kapajuć ślozy,
a koski źwisajuć,
jak holle z biarozy;
Na sercy Pahonia,
ŭ ruce ściah Krywicki,
pracoŭna dalonia
i woblik nam blizki.
I wyšla na horku,
na Wilniu ŭzhlanuła
i tak niejak ciažka
pry hetym ŭzdychnuła.
Jak tolki abačyŭ
ja Paniu čaroŭnu
i woblik tak miły,
i postać cudoŭnu,
Dyk zaraz paznaŭ ja,
što widžu światuju
Matulu — ziamielku
maju darahuju,
Jakaja jak anieł
tajemna stajala
j sama da siabie tak
cichieńka kazała:
Kaliś Ja była tut
tak słaŭna, bahata;
maje dzieci byli
bajary, kniažata.
Ciapier, dyk jany ŭsie
mianie adraklisia,
biasstydna, haniebna
čužym pradalisia.
I siańnia jšče ŭ Wilni
prajšla ja ŭsie chaty
i baču žywuć tut
adny renehaty:
Chadziła usiudy
pa ŭsim hetym mieście
nihdzie nie pačuła
pryjemnaje wieści:
Syny maje rodny
mianie nie paznali,
paciechi nia daŭšy,
za dźwiery prahnali.
Usiudy chadziła
Ja, matka ich rodna—
nihdzie nie spatkała
tut čeść mianie hodna.
Zajšła ŭ Wostru Bramu,
kab tam pamalicca,
kab Matačcy Božaj
mahčy pažalicca.
A tam nie mahła ja
paznać swajej chaty:
i tut wierchawodziać
adny renehaty.
I dumała ja ŭžo,
što zhinu na wieki,
što budu ja mieć tut
adny tolki ździeki,
Adnak bližej troski
ŭ muroch Bazyljanskich
znajšła — swaich dzietak
pracoŭnych, sialanskich,
Jakija paznali
swaju Rodnu Matku
j prasili zahlanuć
ŭ ich biednuju chatku.
A potym znajšła jšče
hurtki, kamitety
i na‘t tawarystwa
kultury j aświety.
Tady ja Matula
wiasiołaja stała,
što dobrańkich dzietak
jašče ja pryždała…
Ach, rodnyja dzietki,
ja was nie zabudu
i was wysłaŭlaci
prad Boham ja budu,
Što wy tak niaščasnaj
Mianie nie zraklisia
i drennym namowam
wy nie paddalisia,
Za heta chaj budzie
wam sława j ćeść hodna,
Ja was nie zabudu,
siamiejka wy rodna.
Ciapier ja nia zhinu,
strywaju ŭsie muki: 3
Mianie ŭžo paznali
kachanyja ŭnuki.
Rablusia mahutnaj
i na‘t maładzieju
i maju u sercy
wialiku nadzieju:
Što znoŭ budu słaŭna,
bahata, pryhoža,
ćwiści budu wolna,
maŭlaŭ u sadzie roža.
Tady maje dzietki —
— syny — renehaty
zachočuć napeŭna
wiarnucca da chaty,
Bo heta prykmieta
u ich ŭžo takaja,
Sto jduć jany tam, dzie
ich trud nie čakaje.
Ja, dobraja Matka,
pryjmu ich da chaty:
maje-ž jany dzietki,
chacia j renehaty.