Перайсці да зместу

Старонка:Zyla Karalewič (1937).pdf/8

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

paŭku turbawali haławu z hramadoju školnikaŭ, — dačakalisia świataŭ, — ludziam hulnia, aż piščać, a wy i ŭ świata nudziciesia. Na mianie — dyk i tydnia nie wysiadzieła-b tak: kinuła-b i školu i wučniaŭ i ŭciakła-b.

Taciana. Kudy-b wy ŭciakali, Kasia, adsiul?

Kasia. Dy kudy-ż? — Na wiačorki! Kudy-ż mnie bolaj uciakać? Inšaja wučonaja, moža ŭ horad padałasia-b; a ja tolki i darohi znaju — što da swaich chłopcaŭ. Bo mnie durnoj zdajecca, što pryhażej, jak u nas na wiačorkach, dyk nidzie i ŭ świecie niama.

Taciana. Nia ŭżoż i sapraŭdy tak pryhoża i pryjemna?

Kasia. A praŭda. Našaj siastre tolki toje i ŭ haławie, aby z chłopcami pażartawać. (Trochi cišej, saromlučysia). Moża wam, panienačka, ab hetym i słuchać nia chočacca? A ja durnaja mialu jazykom, jak parożny młyn.

Taciana. A z čaho-ż heta wy, Kasia, uziali što mnie ŭžo, dyk i słuchać nia warta?

Kasia. A chto was znaje. Wy ŭsio z tymi kniżkami, dy wučniami woziciesia, — nazłujeciesia, naturbujeciesia, raz pa razu škoła tak naturbuje, što chiba heta ŭsio pustoje nia pojdzie na dumku?

Taciana. (Wychodzić z cieniu, abnimaje za plečy Kasiu). Och, Kasia, — kab wy tolki znali, čaho hetaj złoj wučycielcy časami ŭ haławie nia marycca… Bo heta tolki i majo, što u dumkach da