ZJAWA X
(Uchodzić Kasia, poracca kala hrupki)
Tac. Zahaśnie sonca — i ziamla stanie niażywoj i budzie jana wieki-wiečnyja nasicca ŭ niabiesnych prastorach, i nikoli na joj nichto nia kryknie, nia huknie, nie zašumić. I budzie na joj ciemra strašnaja, tolki malusieńkija zorački buduć hladzieć na jaje z dalokaha nieba i budzie tak cicha, cicha i sumna… (Kasia sa złościu poracca u hrupcy, niešta bubnić.) Što wy tam haworycie, Kasia?
Kasia. Dy ja z dziedam Apanasam hawaru. Żalicca, što jamu abrydła słuchać pra kamety dy pra płanety. (Pieradrażniwaje) Sonca staić dy staić, a ziamla krucica dy krucica, a spać chočacca. (Začyniŭšy hrupku, padychodzić da Zyli, padpichaje jaho bliżej da Tac. rašuča.) A nu padsuńsia dalej.
Zyla. Čaho jana pryčapiłasia da mianie? Nu čaho tabie treba, čaho ty lipnieš da mianie, jak šawieckaja smała?
Kasia. Bo mnie aż abrydła, jak jon tut taŭčecca biaz dzieła. (Warušyć jaho.) Čuješ, Zyla? — Nie siadzi kamianiem! Nia śpi, hadki chłapiec, bo nikoli bolej i ǔ školu nia pušču! (zacichaje) E… baču ja — nia budzie z was siahońnia ludziej (ustaje.)
Tac. Kasia, wy da chaty?
Kasia. A što mnie marnawacca z wami, pajdu. A načawać — baćka pryjdzie.
Tac. Dyk wy, Kasia, kuchniu zamkniecie.