Перайсці да зместу

Старонка:Pierszy pramień (1929).pdf/90

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Chłapcu stała stydna, czamu jon nie padumaŭ raniej ab tym, szto nijakaja praca darma nie prapadaje i szto ludzi pracawać powinny nia tolki dziela siabie, ale j kab jinszym lapiej było, choćby pa naszaj śmierci.

86. Na niwie.

„Hej, moj konik! hej, moj siwy! nu, jaszcze malenki! Waruszysia! hej śmialej ty, konik moj chudzienki!“

U poli zranku za sachoju ziemlarob hukaje, siŭku — druha ŭ ciażkaj pracy — prosić, panukaje.

Sam biaz szapki, bosy nohi, hrudź jaho raskryta, bje kamieńnie ab narohi, skryhaje siardzita.

I szurszać piaski bujnyja, jak żarstwa racznaja. Chodzić podskakam ŭ dryhotkach soszańka krywaja.

Ziemlarob idzie z pawahaj, mierna, krok za krokam; doŭha wuzkaja pałoska: nie akiniesz wokam.

Projdzie boraznu araty, soszkaj patra-