— O, zdaroŭ, moj bracie! I pajszoŭ miż chwojak jon dureć, hulaci — adnu pacałuje, z druhoj paśmijecca, kinie słaŭcoŭ paru, da trejciaj biarecca…
Hodzie ŭżo u lesie, — znoŭ u wysz padniaŭsia, krychu pakruciŭsia, dyj u dal padaŭsia. Zadaŭ honu-pyłu i u niz jon rynuŭ, prypaŭ da ziamlicy, byccam dzieś zahinuŭ.
— Ach, maja matula! Jak ja nahulaŭsia! Baczyŭ sonca, miesiac dy ŭ reczcy skupaŭsia. Chorasza na świecie! Kolki ŭ jim prastoru: szybajesz pa reczcy, prypadziesz da boru… Ja chacieŭ-by bolej ŭ świecie pahulaci — adpuści-ż, matula, jaszcze palataci!
Peŭnie szto puściła wiecier mać hulaci, bo padniaŭsia ŭ nieba i paczaŭ piajaci…
80. Ptuszki.
Raz baczyła ja adnu pryhożaju wiosku. Z usich bakoŭ wioski byli sady, i wyhladała jana by ŭ siaredzinie lesu. Na wiasnu drewy krasawali, ćwili i ad jich iszoŭ pry-