Перайсці да зместу

Старонка:Pierszy pramień (1929).pdf/117

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

112. Pieśnia żniaji.

Pad siarpom majim krywym żyta chutka żniecca. Snop za snopam u rady pokładam kładziecca.
Nie bajusia śpieki ja, sonca ahniawoha, i nia czuju, szto balać ruki, kryż i nohi.
Pot lijecca ruczajkom, smaha zabiraje; ja-ż wiasiołaja ŭsio żnu, żnu dy padpiawaju.
Czas paśpieszna tak lacić — skora wieczar budzie — i ja niwaczku swaju tak dażnu jak ludzi.
Dy paśpieju mo jaszcze u snapy źwiazaci.
Och lublu, lublu swajo, swajo żyła żaci!

113. Tatarski pastoj.

U czystym poli biaroza stajała. Na biarozie ziaziula kuwała. Hodzie, hodzie, ziaziula, kuwaci, bo ŭżo jeduć tatary biarozu rubaci!
„Ty biaroza chilawa-bialawa, czamu ŭ poli ty nia wiasioła? Czamu biaroza, sucha — nie zialona?“