Ja šukała ciabie, wyhladała
Woś takoha, jak śniŭsia ŭ dziawočych mnie
snach,
Choć tady ja ciabie jšče nie znała!
Choć nikoli ciabie jšče nie bačyła ja, —
Ty mnie śniǔsia što-noč taki samy,
Jak ciapier woś staiš, poǔny dziǔnaj krasy,
S pramianistymi ŭzhladu łučami.
Ty mnie śniǔsia što-noč — taki piekny, jak boh!
Twaje wočy tak miahka jaśnieli…
I zdawałosia mnie, što to aniał światy
Prybyǔ son ścierahčy u paścieli!
|
Siła pračuwańnia u Konstancii Bujło — hetkaja, što jana napiarod pierežywaje i radaść spatkańnia niewiadomaho „milaho“, i muki lubowi biez adkazu, i žal za minułymi świetłymi momentami:
Adna, iznoŭ adna, jak kołas toj u poli
Nie sciaty ǔ čas žniwa nahostrenym siarpom,
Złamany wietrami, hulačymi na woli
Miž apuściełych niǔ, spałoskanych daždžom.
Adna, iznoŭ adna… Tužliwa serce nyje.
Naŭkoła pusta, hłuš… Noč ciomnaja staić.
A za waknom wichor tak žałaśliwa wyje,
Jak-by skanać nia moh, nia chočučy bolš žyć.
I sumna, sumna mnie… Dzie-ž toj, kaho lubiła?
Dzie-ž tyje, što mianie lubili tak daŭniej?
Adny zabylisia, druhich ŭziała mahiła…
I žal mnie prošłych mar, ščaśliwych škoda
dniej.
Adna, iznoŭ adna… A wiecier dumcy ŭtoryć
I stohnami mianie ŭciešaje jon swajmi:
|