wioski, to ab śmiachotnych zdareńniach z wiaskowym „načalstwam“, a to i ŭ alegoryčnym, pieranosnym značeńni kazki raskazwaje. Swajej prastatoj Kołas čaruje čytača, robicca niejkim blizkim, rodnym. Hłybokaje čućcio prabiwajecca ŭ pieršaj drukawanaj jaho rečy prozaj, katoraj pačynajecca supracoŭnictwo Kołasa u „Našaj Niwie“ pad prozwiščem Tamaša Buławy („Dudar“. Nr. 4, 1906 h.):
„Trom rodnym bratom Boh daŭ adzinaki rozum, adzinakije myśli i dumki, tolki nie adzinakaja dola spatkała kožnaho brata ǔ žyčci. Choć usim bratom nia wielmi sałodka žyłosia, ale Mienšamu Bratu wypała samaja horšaja dola. Prysudziła jana jamu samy horšy hutok, kinuła miž mchoŭ i bałot. Kiepska žyłosia Mienšamu Bratu. Plakaŭ jon, i nichto nie bačyǔ jaho śloz, ci nie chacieǔ bačyć. Spiewaŭ jon i pieśni, — doŭhije, nudnyje pieśni, pieśni niadoli. Hawaryǔ i kazki i tolki ŭ kazkach bačyǔ siabie ščaśliwym. Jaho slozy kapali razam z rasoju na ziamlu. Hrelo sonce, i ślozy, zmiešanyje razam z Božaju rasoju, padymalisia k niebu i adtul kidalisia nazad na ziamlu čystymi kapielkami. I tak jany wiečna kružacca z ziamli na nieba, z nieba na ziamlu. I nikoli nie wysychali wočy Mienšaho Brata. Toŭsty, wysoki les adzin tolki słuchaŭ jaho pieśni i sam pamahaŭ jamu śpiewać swaim doŭhim šumam. Wychadziǔ Mienšy Brat u wiečar na dwor, braŭ swaju dudku, sadziǔsia na pryżbie swajej chaty i hraŭ. Miesiačyk kaciǔsia pa niebi, płyli biełyje chmarki. Božyje zorki, jak saromliwyje dzieǔčatki, pazirali na ziamlu praz biełyje tonkije chmarki i słuchali Mienšaho Brata, jak hraŭ jon na dudcy. I cicha było na sercy, jak cicha była sama nočka. I dumki, jak tyje chmarki, lohka radzilisia ŭ sercy, i płyli jany Boh znaje kudy, daloka-daloka, ǔmirali cicha-cicha, jak pawoli rastawali i biełyje chmarki ŭ niebi. Tolki pu-