Hodzie i uradnik chwanaber’i stroić,
Kaŭbasy, piačeni na tarełcy kroić,
Pierastanie klikać storaža, starožki,
Kab suchich dawali drewak pad trynožki;
..................
Wady, kab pryniesła świežaje z krynicy,
Kab miski i łožki padała bialeńki,
Sahany i rondli, jak lustra, jaśnieńki.
Wyčwarać nia budzie za pražu i nici,
Pierastanie toŭčy, papichać i bici,
Nia buduć haniaci wajty ad paŭnočy
Na pryhon, zaliŭšy harełkaju wočy;
Pakinie nas łajać za kaśbu, harańnie,
Za žniwo, hrabieńnie i stahoŭ składańnie,
Što časam spaźniŭsia staci da raboty,
Što robiš pamału, jak-by biez achwoty.
A jak časam prydzieš čaho paprasici,
Niamaš čym haraci, niamaš čym kasici:
Budź łaskaŭ, panočku, paratuj ŭ pryhodzie —
Až jon kryčyć, łaje — niamaš kanca, hodzie.
A kania ci chleba dastać wielmi trudna:
Pan sam niezdarowy, pani niešta nudna,
Prydzi druhim razam — a tymčasam ŭ poli
Nia zrobiš u poru raboty nikoli,
Bo i na pryhonie niamaš čym rabici,
I ŭdoma na poli ni na paroh wyci:
Idzi, choć ty treśni, nie paspahadajuć,
Nijakaje ŭwahi nad nami nia majuć.
Daždžom rabi doma, pahoda jak bliśnie,
Duša a niwodna u chacie nia piśnie.
Na pryhon biaz ščotu z siarpom i z kasoju,
Wałe da harańnia, koni z baranoju.