Raz u dzień zaduszny, jak raz a paŭnoczy
Idu ja da domu… a ciomna i wjuha —
Nia kab zaliŭszy zaŭsim użo woczy,
Ale tak u mieru padwypiŭszy tuha:
Idu i miarkuju: ci to ciapier szczaście,
Jak panoŭ nia stała, ci to była dola?
I liczu na palcach: pańszczyzny dwanaście,
A hadoŭ da trydcać, jak nastała wola…
Tam byŭ akonam, kamisar i ciwun,
Namieśnik, laśniczy, chmistrynia, pany.
I kożny mieŭ prawa uziać za bizun,
I kożny mieŭ prawa da naszaj spiny…
A ciapier?.. Oj sztości kiepska wychodzie,
Ciapier ci nia bolej nastała panoŭ,
Nie nadto swabodna u hetaj swabodzie.
I dawaj ja liczyć panoŭ nowych znoŭ:
Starasta, socki, pisar, starszyna,
Pasrednik, uradnik, asesar, i sud
Zjezd mirawy, prysutstwa i schod…
Aż padniałasia sa strachu czupryna,
Aż palcaŭ nia stała na wieś hety szczot.
A palcamiż treba karmić hety lud!..
Idu… kali szuść, jak małankaj spalić,
Staić tak jak raz szto umior akanom.
|